Jak wyglądała pańska przygoda z piłką nożna przed pracą z Olimpią?
Zaczynałem w Polonii Gdańsk, potem grałem w Czarnych Pruszcz Gdański. Równocześnie zacząłem pracę z młodzieżą. Następnie związałem się na siedem lat z Lechią Gdańsk. Pracowałem z drużyną CLJ 17, jeden sezon byłem w zespole rezerw, w którym wtedy byli Sławomir Peszko, Grzegorz Wojtkowiak czy Milos Krasić. To było duże doświadczenie. Następnym przystankiem Cartusia Kartuzy. Tam byłem asystentem Dominika Czajki i jednocześnie trenerem przygotowania motorycznego. Wraz z nim trafiłem do Olimpii.
No i pracuje pan w Olimpii jako asystent kolejnych trenerów. Dostaje pan propozycję objęcia zespołu i jaka jest pańska reakcja?
Zawsze chciałem to robić. To była duża radość, a jednocześnie wyzwanie. Zżyłem się z trenerem Grzegorzem Nicińskim. Często z nim rozmawiałem. I on mnie motywował. Zabrałem się do pracy. Powiem, że nie rozmawialiśmy z prezesem Tomaszem Asenskym o żadnych warunkach. Dopiero po trzech dniach sformalizowaliśmy warunki.
Miał pan dylematy, by powiedzieć tak?
Nie. Napędzała mnie wiara we mnie ludzi z klubu.
Co udało się panu zmienić w drużynie, że zaczęła wygrywać?
Głównie działania w obronie. Zmieniliśmy kilka zasad. Dałem dużo zaufania i pewności zawodnikom. Rozmowy, które prowadziliśmy też ich zbudowały.
Obserwując mecze Olimpii wydaje się, że ograniczyliście liczbę błędów indywidualnych, które prowadziły do utraty goli i w efekcie straty punktów.
Tak. Ważna była sfera mentalna, właściwie ona jest najważniejsza. Nakreśliliśmy sobie plan i sposób gry. Lepszy jest też proces decyzyjny. Udaje się nam przetrwać fazy krytyczne meczu. Potrafimy zadziałać gdy przeciwnicy przejmują inicjatywę. Widzę pewność i powtarzalność dobrych zachowań.
Atmosfera pewnie mocno się poprawiła i pewnie ostatnia porażka jej nie zmąciła. Jednak wasza sytuacja ciągle jest daleka od ideału. Jak sobie z tym wszystkim radzicie?
Staramy się myśleć o kolejnym meczu i to jest kluczowe. Jeśli robimy coś rzetelnie, to możemy regularnie punktować. Nie ma co zbytnio patrzeć w przyszłość.
O Olimpii mówi się, że lepiej prezentuje się na tle teoretycznie silniejszych zespołów, a nie radzi sobie z tymi słabszymi. Dlaczego?
Te mecze z silniejszymi zespołami pokazują jaki jest potencjał naszego zespołu. Te mecze były otwarte i nam się łatwiej grało. Te wyniki z zespołami z dolnych części tabeli są najważniejsze. Grało się nam w nich trudniej. Kłopotem nie były umiejętności, a mentalność.
