- Pani Aniu, obchodzi pani Dzień Sołtysa?
- W piątek będę na spotkaniu sołtysów w domu kultury, ale że jest to święto sołtysów, to jestem bardzo zaskoczona. Pierwszy raz o tym słyszę, ale to bardzo miłe, że ktoś o tym pomyślał.
- To taki ogólnopolski dzień.
- Sołtysi mają zazwyczaj przechlapane, bo jest co robić, więc sympatycznie, że ktoś docenia ich prace.
- Zaczyna pani sołtysowanie i jest jedną z najmłodszych sołtysów w gminie. Kiedy rozmawiałyśmy tuż po wyborach, mówiła pani, że to wielki obowiązek i że czuje pani ten ciężar.
- Już jest lepiej niż na początku. Wcześniej nie miałam z wieloma rzeczami styczności - na przykład załatwianie wody. Teraz pozbierałam sobie potrzebne telefony i zacznę wydeptywać ścieżki u urzędników. Z pomocą zaoferował się nasz radny z Włościborza, Antoni Dolny. To bardzo uczynny człowiek, znam go od dziecka i wiem, że w radzie sołeckiej możemy na niego liczyć. Żeby pomóc ludziom, muszę wszystko poznać. Jakoś mi się to wszystko kula do przodu.
- Pewnie spraw do załatwienia jest dużo.
- Czekamy na wiosnę. Najważniejsze, to posprzątać pod śniegiem. Mamy pracowników z robót społecznie użytecznych, więc jest dobrze. Wiadomo - w mieście jest inaczej niż na wsi i po zimie jest co robić.
Czytaj e-wydanie »