Wówczas zyski, jakie dziś przynoszą lasy (szacuje się na ok. 2 miliardy w ciągu ostatnich kilku lat) przechodziłyby do budżetu państwa, a nie jak dotąd pozostawały w budżecie Lasów Państwowych.
Posłanka Sobecka przekonuje, że PO chce załatać w ten sposób dziurę budżetową. - jest to skok na kasę - mówi Sobecka. - I pierwszy krok do tego, by sprywatyzować lasy.
A to zdaniem posłanki i samych leśników, nie jest dobrym rozwiązaniem dla całego państwa. - Prywatny właściciel będzie dążył do maksymalizacji zysków, a na lasy nie da się patrzeć w ten sposób - przekonuje posłanka. - Prywatyzacja lasów grozi całemu systemowi ekologicznemu.
Sobecka pytana o to, dlaczego tak ma się stać, przyznała, że to tylko hipoteza.
Więcej na temat zagrożeń mówią sami leśnicy. - Proszę spojrzeć na to, co dzieje się w Szwecji, gdzie prywatni właściciele na dobrych glebach sadzą świerki, tylko dlatego, że szybciej niż inne drzewa rosną - wyjaśnia Mateusz Stopiński, rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. - Tyle, że one bardzo płytko się ukorzeniają. Efekt jest taki, że przy każdym większym wietrze drzewa kładą się, jak łany zbóż.
Rzecznik Lasów Państwowych przypomina też, że zadania Państwowego Gospodarstwa Leśnego to nie tylko sprzedaż drewna, ale przede wszystkim ochrona lasów, wykrywanie zagrożeń, regulacja prawidłowego działania ekosystemu. A także szybkie reagowanie.
Minister chce, byśmy wypracowany zysk przekazywali budżetowi, ale niekiedy potrzeba szybkiego działania i uruchomienia środków w przypadku występowania pożaru czy innych zagrożeń - mówi Stopiński. - Boimy się, że tego zabraknie.
Tymczasem w zeszłym tygodniu wiceminister środowiska Janusz Zaleski zapewniał, że przygotowywana nowelizacja ustawy o lasach państwowych nie niesie ze sobą prywatyzacji lasów. Na razie pomysłom sprzeciwia się koalicjant w rządzie Donalda Tuska, PSL.
Udostępnij