- Tak dobrego roku na ryby drapieżne jak ten - pisze do nas Tadeusz Rakusiewicz - nie miałem. Dużo złowiłem sandaczy, zdarzały się szczupaki i trafiły mi się też dwa sumy o wadze 9,3 i 11,8 kg. Na bolenie jednak nigdy się nie nastawiałem. Tym razem zakotwiczyłem łódkę niedaleko plaży pod przykosą. Obrzuciłem ją najpierw woblerami i różnymi przynętami gumowymi. Kiedy nie było wyników, zdecydowałem się na 10-centymetrowy ripper Mansa, biały z czarnym grzbietem. Ciągnąłem go po dnie krótkimi skokami i wtedy poczułem silne uderzenie. Zaciąłem, ale nawet gdy po 10-minutowym holu zobaczyłem rybę, zastanawiałem się czy to amur, czy boleń. Bo tak dużego bolenia jeszcze nie widziałem...
Nasz czytelnik z Ciechocinka posłużył się wędziskiem YORK Niagara Spin 300, kołowrotkiem DRAGON Magnun 530 i plecionką o średnicy 0,06 mm HELIX.
Tak na marginesie. Tadeusz Rakusiewicz jest chyba pierwszym w Kujawsko-Pomorskiem wędkarzem, który zamiast narzekać na brania drapieżników, chwali dobry w tym roku ich apetyt.
Apetyt drapieżników
Jerzy Ostaszkiewicz

Tadeusz Rakusiewicz z Ciechocinka złowił bolenia o wadze 5,04 kg i długości 83 cm.