Niedawno w regionie pojawili się przedstawiciele pewnej firmy spod Poznania.
Oferują nieprzyzwoicie drogą pościel. Komplet kosztuje ok. 2 tys. złotych!
Przy okazji, jeśli potencjalnego klienta nie stać na luksusowe podusie i kołdrę, to handlowcy oferują kredycik.
W zależności kogo reprezentuje sprzedawca można skorzystać z usług PKO, BPH lub BGŻ. Z zarobków wynika, że pożyczka się nie należy? Wystarczy trochę podrasować umowę...
- Skandal - tak Marcin Pawlak, powiatowy rzecznik praw konsumentów, kwituje działalność tej firmy. - Sprzedawcy są mili do czasu podpisania umowy. Gdy klient chce zrezygnować zaczynają się krzyki - relacjonuje. Firma bezprawnie żąda wyjaśnień odstąpienia od zakupu.
Jednak od umowy zawartej poza siedzibą firmy konsument może odstąpić w terminie dziesięciu dni od daty jej zawarcia, bez słowa tłumaczenia. Dotyczy to zarówno umowy zakupu, jak i kredytowej.
Zatem jeśli komuś nie pasuje kołdra za 2,5 tys. zł, to może firmie wysłać pismo o odstąpieniu od umowy i dołączyć pościel.
Gorzej z kredytami. Teoretycznie obowiązuje termin dziesięciodniowy, ale tę umowę firma przesyła dopiero po dwóch tygodniach. W takim przypadku trzeba wysłać odstąpienie do oddziału banku lub centrali, precyzując miejsce, datę i okoliczności podpisania kredytu.
Marcin Pawlak zwraca też uwagę na inne grzeszki "pościelowców" spod Poznania.
Sprzedawca ma obowiązek poinformować o towarze, m.in. o tym kto jest producentem, z czego jest wytwarzany. Tymczasem przedstawiciele tej firmy raz twierdzą, że reprezentują producenta, a innym razem importera pościeli z Wielkiej Brytanii czy Włoch.
Handlowcy bazują na naiwności mieszkańców. Bo jak można podpisać umowę kredytową in blanco? - Przecież zamiast dwóch tysięcy firma może wpisać jedno zero więcej... - przestrzega powiatowy rzecznik praw konsumentów.
- Czytajmy dokładnie umowy, nie składajmy podpisów na każdym podsuniętym świstku! - przekonuje.
