To jest najbardziej zacięty w tym roku ćwierćfinał ligi. Pozostałe kończyły się wynikami 3-0 (CCC Polkowice - Pszczółka Lublin i Wisła Kraków - AZS Gorzów Wlkp.) i 3-1 (Ślęza Wrocław - Energa Toruń). Ale można się było tego spodziewać, bo bydgoszczanki, choć wygrały dwa mecze w rundzie zasadniczej, ale łącznie tylko różnicą 9 punktów.
Nie inaczej jest w ćwierćfinale. Pierwsze trzy spotkania kończyły się w sumie 6 pkt. na korzyść Basketu 90, który wygrywał 2-1.
Artego już dwa razy grało „o życie”. Po pierwszym meczu u siebie przegrywało 0-1 i po trzecim w Gdyni 1-2. W czwartym pokazały pazur, wygrały ponad 30 pkt., ale teraz będą po raz trzeci walczyły o przetrwanie, niestety bez kontuzjowanej Julie McBride. Atut własnego parkietu, kibice, zapełnione do ostatniego miejsca trybuny, gorący doping stawia Artego w roli minimalnego faworyta. Ale czy tak będzie?
Żeby tak się stało, musi zostać spełnionych kilka warunków. Na grę w obronie nie ma się co martwić. Koszykarki Artego obudzone w środku nocy znają na pamięć, co w defensywie mają robić i... muszą grać swoje. To dlatego Basket w pierwszym meczu rzucił 72 pkt., w trzecim 65, a w czwartym tylko 52, a mimo to prowadził 2-1.
Tomasz Herkt kontra Gundars Vetra. Zobacz reakcje trenerów A...
Więcej do zrobienia jest w ataku, ale to zależy od dobrego rozegrania Jennifer O’Neill, która zastępuje McBride. W czwartym meczu w Gdyni zagrała perfekcyjnie i jeśli to powtórzy w Bydgoszczy, szanse Artego gwałtownie wzrastają. Na pewno koszykarki z Gdyni będą ją mocno naciskać i nie da się ukryć, że przed nią bardzo trudne zadanie.
Zobaczcie co Julie McBride mówiła dla "Pomorskiej": **
Wywiad z Julie McBride**
Reszta zależy już od trzech zawodniczek podkoszowych - Deneshy Stallworth, Dragany Stankovic i Karoliny Poboży oraz od bardzo doświadczonego tria (Elżbieta Międzik, Agnieszka Szott-Hejmej, Justyna Żurowska-Cegielska) wspartego młodą, zadziorną i nieustępliwą Julią Adamowicz.
Mecz w Artego Arenie rozpocznie się o 19.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU