Artego Bydgoszcz - Wisła kraków 63:66 (10:14, 21:10, 18:21, 14:21)
ARTEGO: Carter 12, 8 zb., McBride 9 (1), 8 as., 7 zb., Reid 8 (1), Koc 3 (1), Międzik 0 oraz Pawlak 13 (2), Morris 10 (2), 4 zb., Fikiel 8, 5 zb.
WISŁA: Turner 16 (2), 4 zb., Żurowska-Cegielska 14, 5 zb., Ouvina 8 (2), 6 as., 7 zb., Ziętara 8 (2), 4 zb., Peters 2 oraz Nicholls 15, 8 zb., Zohnova 2, Szott-Hejmej 1. Misiuk 0.
Po raz pierwszy Artego musiało uznać wyższość rywalek we własnej hali w tym sezonie, choć... wcale tak być nie musiało. Gdyby zagrało na lepszej skuteczności (22/61 z gry) i popełniło mniej strat (16), mogło odnieść zwycięstwo. Co prawda, koszykarki z Krakowa miały więcej strat (20), ale w decydujących momentach potrafiły zachować zimną krew. Poza tym, w 4. kwarcie przebudziły się zawodniczki, które niczym wcześniej się nie wyróżniały: Żurowska-Cegielska (10 z 14 pkt.), Nicholls (wszystkie 15 pkt. w 2. połowie) czy Ziętara (5 pkt. w 4. kwarcie) oraz Turner (8 pkt. w 2. połowie oraz przechwyt, kiedy Reid kozłowała piłkę w ostatniej minucie).
Przy 63:66 bydgoszczanki miały tylko 7 sekund, żeby trafić za "3" i doprowadzić do dogrywki. Piłkę z boku dostała Morris, ale nie zdecydowała się na rzut przy wysokiej Nicholls, oddała ją do Pawlak (13 pkt. w 2. połowie), lecz ta trafiła w ręce... Turner, piłkę zebrała Żurowska-Cegielska i było po meczu.
W pierwszej połowie Artego pozwoliło sobie rzucić tylko 24 pkt. (w 3. kwarcie prowadziło nawet 49:36), ale za to w drugiej aż 42. Nie było w zespole lidera, który potrafi wziąć na siebie ciężar zdobywania punktów.