Astrobazy - autorski projekt samorządu województwa zakłada wzrost zainteresowania astronomią, zarażenie młodych pasją obserwacji nieba. - I na tym etapie nikt złego słowa o tym nie powie - podkreśla starosta żniński Zbigniew Jaszczuk. - Pomysł jest dobry. Problemy zaczęły się na etapie realizacji. Wyszło, że jest wiele niedoróbek projektowych, choćby z niebezpiecznym wejściem. Wskazywaliśmy je wcześniej, mało kto nas słuchał. Oprócz złych schodów do teleskopu starosta żniński i burmistrz Gniewkowa mówią też o fatalnym pomyśle rzygaczy i spływaniu, podczas opadów deszczu, wody z tarasu po elewacji.
Przeczytaj również: Jabłonowo Pomorskie. Jesienią spojrzymy w niebo z astro-bazy
Głosy krytyki dotarły do Urzędu Marszałkowskiego. Z toruńskimi urzędnikami odpowiedzialnymi za realizację projektu, spotkali się przedstawiciele miast, w których astrobazy powstają. - Zaznaczyliśmy, że jeśli do teleskopu będą mogli po stromych i niebezpiecznych schodach wchodzić tylko pracownicy techniczni, to po cholerę było to budować? - komentuje Jaszczuk. - Można sobie w domu, leżąc na tapczanie, to samo wyświetlić! Mamy pretensję do domorosłego projektanta, któremu zabrakło wyobraźni.
Wiceburmistrz Gniewkowa twierdzi, że wewnętrzne schody najlepiej byłoby - po poprawkach wniesionych do projektu - usunąć.
O ile w Żninie temat pozwolenia na użytkowanie obiektu utknął, bo i wojewódzki inspektor sanitarny ma zastrzeżenia, w Gniewkowie astrobazę dawno już otwarto, na dodatek z pompą. Przyjechał tu m.in. premier Tusk. - I nawet jego asystentka złamała nogę, wchodząc po tych nieszczęsnych schodach - komentuje się nieoficjalnie. Nie potwierdza tego wiceburmistrz Gniewkowa, przyznając jednak: - Słyszałem, że się na tych schodach potknęła.
Przeczytaj również: Premier Donald Tusk w Gniewkowie na otwarciu astrobazy
Teraz do teleskopu wejść mogą koordynatorzy (to najczęściej nauczyciele przeszkoleni pod kątem realizacji projektu - przyp. red.), ale nikt ponadto.
- To jedna z lepszych inicjatyw, popierana przez naukowców. Tymczasem to, co się czasami dzieje, nawet wśród partnerów, mnie zdumiewa - komentuje zarzuty samorządowców Czesław Ficner, dyrektor Departamentu Edukacji i Sportu w urzędzie marszałkowskim - Mam wrażenie, że astrobazy to dla nich kula u nogi lub niechciane dziecko. W przypadku niektórych obiektów są kłopoty z sanepidem. Chodzi o drobiazgi. I to trzeba wyjaśnić. Zobowiązaliśmy się natomiast, że pokryjemy przebudowę niektórych elementów, np. rzygaczy. A schody wewnętrzne? Nie uwzględniamy ich likwidacji.
Więcej w papierowym inowrocławskim wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »