Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Auto? Autobus? Rower? Czym szybciej przejechać przez Chojnice? [wideo, zdjęcia]

Aleksander Knitter
Samochodem dotarłem do szpitala tylko minutę szybciej niż rowerem.
Samochodem dotarłem do szpitala tylko minutę szybciej niż rowerem. Aleksander Knitter
Czy Chojnice są miastem zakorkowanym? Czy z jednego końca miasta lepiej i szybciej jest przejechać samochodem, rowerem, a może autobusem? Na te pytania przez trzy dni szukaliśmy odpowiedzi.
Jak można było się spodziewać, największy ruch był w okolicach ronda Solidarności, bo to najbardziej newralgiczne miejsce.

Auto? Autobus? Rower? Czym szybciej przejechać przez Chojnice?

1 dzień - auto

Przy okazji dzisiejszego Europejskiego Dnia bez Samochodu pokusiliśmy się o mały eksperyment. Przez trzy dni o tej samej godzinie jeździłem tą samą trasą. Za każdym razem wybierałem jednak inny pojazd - w środę samochód, w czwartek rower, a w piątek autobus. Punktualnie o 7.45 wyruszałem spod przystanku autobusowego przy ulicy Lichnowskiej, a więc z przemysłowej części miasta, jechałem pod drzwi szpitala. Do pokonania miałem całe centrum Chojnic - około 5 kilometrów. Godzinę wybrałem nieprzypadkowo, bo o tej porze chojniczanie jadą do pracy, zawożą dzieci do przedszkoli i szkół, a młodzież z dworca idzie na zajęcia.

Dzień 1 - samochód
W środę do szpitala pojechałem autem. Spod przystanku przy ulicy Lichnowskiej wyjechałem bez problemów, niestety już kilkaset metrów dalej przy Powiatowym Urzędzie Pracy napotkałem pierwszy korek. Żółwim tempem minąłem okolice dworca, a później okazało się, że ruch tamowała sygnalizacja świetlna na skrzyżowaniu Dworcowej-Łużyckiej i Towarowej. Jednak po przejechaniu tego skrzyżowania było już lepiej i nowe rondo u zbiegu Dworcowej - Piłsudskiego - Świętopełka - Warszawskiej przejechałem bez większych problemów. Przejazd ulicą Piłsudskiego był już płynny i bezproblemowy. Najwięcej czasu straciłem na światłach przy Chojnickim Domu Kultury - kilka minut oczekiwania na zielone światło było denerwujące. Jak można było się spodziewać, największy ruch był w okolicach ronda Solidarności, bo to najbardziej newralgiczne miejsce. Na szczęście od wielu lat, gdy skrzyżowanie zamieniono na rondo, jest tu bardzo bezpiecznie, a ruch w miarę płynny. Od tego ronda do szpitala jazda była już przyjemna i bez korków. Czas przejazdu 19 minut.

2 dzień - rower
W czwartek o tej samej godzinie z tego samego miejsca wyjechałem rowerem. I od razu na twarzy pojawił mi się uśmiech, gdy mijałem stojące obok samochody. A przecież dzień wcześniej też tam stałem. Niestety, mina mi zrzedła, bowiem ta część miasta nie jest połączona z centrum ścieżką rowerową. Co prawda przy działkach ogródkowych jest kilkaset metrów bezpiecznej ścieżki, ale później od stadionu Kolejarza aż do domu kultury jej brakuje. Zdecydowanie łatwiej mają mieszkańcy innych części miasta, gdzie są ścieżki rowerowe, bo podkreślić należy, że tych w mieście i w naszym regionie nie brakuje. Mimo tych niedogodności do ścisłego centrum dojechałem zdecydowanie szybciej niż wczoraj samochodem. Od skrzyżowania z domem kultury wjechałem już na ścieżkę rowerową i stąd dojechałem - mijając po drodze rondo - aż do samego szpitala! Jest jeszcze jedna ważna rzecz, która rzuciła mi się w oczy, a dokładniej pod koła. Piesi i inni rowerzyści. Niestety, młodzi ludzie nic nie robią sobie ze ścieżki, wykorzystują ją jako chodnik, szczególnie, gdy idą większą grupą i trzeba hamować i grzecznie wzrokiem prosić o zejście. Uważać trzeba też na innych ... rowerzystów, którzy jeżdżą "pod prąd" i nie zwracają uwagi na oznakowania. Pod tym względem jest jeszcze sporo do nauki. Czas przejazdu: 20 minut.
Dzień 3 - autobus
W piątek pojechałem do szpitala autobusem miejskim. Wyruszył on z przystanku kilka minut wcześniej, niż planowaliśmy naszą akcję - ok. 7.37. Okazało się jednak, że był to klucz do sukcesu. Kierowca zdążył przejechać przed korkami i jeśli już gdzieś musieliśmy stanąć, to tylko na chwilę. Tłumu w środku nie było, więc komfort jazdy był bardzo dobry. Gdyby nie kamera i aparat w dłoni, dałbym radę zjeść śniadanie lub przeczytać "Pomorską". Autobus - mimo "straconego" czasu na zatrzymywanie się na przystankach i zabieranie pasażerów - do szpitala dotarł zaledwie w kwadrans i wygrał więc naszą zabawę. Przyznać jednak trzeba, że wszystko to dzięki ominięciu korków szybszym startem. Sympatyczny pan kierowca, któremu przy okazji dziękuję za zgodę na eksperyment, dodał jednak, że nie zawsze jest tak różowo i czasami chwila opóźnienia powoduje, że dociera on do szpitala o dobrych kilka minut później. Czas dojazdu: 15 minut.

Wnioski
Pewnie nikogo nie przekonam do zmiany środka lokomocji. Każdy z pojazdów ma swoje zalety i wady. Może warto zastanowić się jednak nad choćby czasowymi zmianami, które nie tylko uatrakcyjnią naszą drogę do pracy, ale dobrze wpłyną na nasze zdrowie. Zimą można jeździć do pracy samochodem, wiosną i latem rowerem, a jesienią autobusem. Zyskamy na tym my wszyscy. A jeśli już ktoś nie może rozstać się z samochodem albo musi nim jeździć do pracy, to dobra propozycja jest taka, by wyjechać kilka minut wcześniej i wówczas dojedzie się do centrum bez przeszkód. Najbardziej newralgicznym punktem jest w Chojnicach rondo przy McDonald-sie, ale kilkuminutowe korki tworzą się tylko 3-4 razy w ciągu dnia - właśnie przed godz. 8, później ok. godz. 14 i 15, oraz koło godz. 17. W pozostałym czasie większych korków nie ma i na pewno pod tym względem mamy lepiej niż Bydgoszcz czy inne duże miasta.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska