MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Autyzm nie musi wykluczać ze społeczeństwa. Ale na przeciwdziałanie temu miasto nie ma pieniędzy

Tekst i fot. Artur Olewiński Autor jest dziennikarzem obywatelskim portalu społecznościowego mmtorun.pl
Radzisława Guzowska-Marek, wiceprezes SPOzA i Piotruś, uczeń klasy integracyjnej
Radzisława Guzowska-Marek, wiceprezes SPOzA i Piotruś, uczeń klasy integracyjnej
- Przychodzą do nas rodzice dzieci autystycznych, którzy przeszli już pielgrzymkę po specjalistach - mówi Radzisława Guzowska-Marek ze Stowarzyszenia Pomocy Osobom z Autyzmem. - Dzieci potrzebują pomocy znacznie wcześniej.

Autyzm to rodzaj upośledzenia rozwoju. Objawia się problemami z wyrażaniem uczuć i tworzeniem związków społecznych. Pojawia się zwykle w pierwszych trzech latach życia, dlatego ważne jest zapewnienie wczesnej profilaktyki. Próby stworzenia specjalnego oddziału podjęło Stowarzyszenie Pomocy Osobom z Autyzmem.

Tylko kompromis?
Częściowy sukces udało się osiągnąć w 2007 r., kiedy stowarzyszenie wywalczyło utworzenie oddziałów integracyjnych przy Zespole Szkół nr 31. Do dziś powstało ich 11. Dzieci z autyzmem uczą się tam ze zdrowymi. - To kompromis, bo od zawsze chcieliśmy, by powstał publiczny ośrodek, w którym dzieci z autyzmem otrzymałyby opiekę już od 3. roku życia - mówi Radzisława Guzowska-Marek, wiceprezes stowarzyszenia.

Metoda behawioralna stosowana w leczeniu zaburzeń polega na uczeniu się pożądanych zachowań poprzez obcowanie dzieci autystycznych z dziećmi prawidłowo rozwijającymi się. W każdym z oddziałów klas integracyjnych jest dwójka takich uczniów. Mają opiekuna - nauczyciela "cienia". Specjalista realizuje zadania z nabytych przez ucznia umiejętności, z dwójką, trójką dzieci typowo rozwijających się z grupy przedszkolnej. - Korzyści płyną dla obu stron - tłumaczy Guzowska-Marek. - Maluchom zależy na akceptacji nauczyciela. To jest dla nich nagroda, bo mogą być wzorami dla rówieśników. Uczą się też tolerancji dla ludzi z poważnymi problemami.

Bez publicznej pomocy
Terapeuci z ZS nr 31 są teraz w stanie pomagać dzieciom od 6. roku życia. Wyniki badań i prowadzona przez ośrodek dokumentacja, wykazują, że jeśli pomoc zostanie udzielona dzieciom od 3. roku życia lub nawet młodszym, skuteczność terapii będzie większa. Istnieje wówczas duże prawdopodobieństwo, że do 7. roku życia dzieci autystyczne będą mogły funkcjonować już same, bez pomocy specjalistów.
W Toruniu są ośrodki dla dzieci z autyzmem, ale publicznej pomocy dla nich nie ma. Najbliższe placówki działają w Gdańsku i Poznaniu.

Toruńskie szkoły specjalne nie są miejscem dla rokujących trzylatków. - Przychodzą do nas rodzice, którzy przeszli już pielgrzymkę po psychologach, pedagogach i psychiatrach - mówi Guzowska-Marek. - Mają orzeczenie, ale to u nas pytają, co dalej. W punkcie konsultacyjnym, który uruchomiliśmy dzięki miastu, możemy przyjąć 10 rodzin. Mamy dla nich po cztery godziny miesięcznie. To za mało.

Od kilku miesięcy stowarzyszenie stara się o założenie oddziału specjalnego wczesnego wspomagania rozwoju dzieci z autyzmem. Dzięki nowatorskiej, popartej badaniami i skutecznej metodzie, można by prowadzić profilaktykę dla dzieci już od 3. roku życia. Nie może więc dziwić, że od września 2009 r. zgłosiło się o pomoc ponad 30 rodzin z dziećmi w wieku od 3 do 5 lat. Specjaliści pomagają im, jak tylko mogą. Nie ma jednak mowy o skutecznej i usystematyzowanej terapii, która w tej sytuacji jest rodzajem wolontariatu

Bezczynne zrozumienie
- Spotkaliśmy się z prezydentem Torunia - mówi Guzowska-Marek. - Zostałyśmy zrozumiane, ale na tym współpraca się skończyła. Zebraliśmy więc 1,5 tys. podpisów pod inicjatywą utworzenia oddziału. W odpowiedzi komisji oświaty, polityki społecznej i bezpieczeństwa Rady Miasta podano tylko, że kwestia zostanie podjęta na najbliższym posiedzeniu. Chcieliśmy zacząć od września, ale władze zwlekały z decyzją.

W końcu przyszła odpowiedź od prezydenta Michała Zaleskiego: "Pozostaję w przekonaniu, iż stosowane w Toruniu rozwiązania w zakresie pomocy dzieciom z autyzmem w wysokim stopniu zaspokajają ich potrzeby, a także uwzględniają możliwości finansowe i organizacyjne naszej gminy".
Prezydent zwrócił uwagę, że w Toruniu są już takie ośrodki, jak Niepubliczny Ośrodek Rewalidacyjno-Wychowawczy dla Dzieci i Młodzieży z Autyzmem "Tęcza" i Specjalne Przedszkole Niepubliczne "Tęcza". - Prezydent nie powinien być adwokatem niepublicznych instytucji - mówi Guzowska-Marek. - Tym bardziej, że brak im świeżego spojrzenia na nowe osiągnięcia naukowe. Jego obowiązkiem jest wspieranie rozwoju nowych instytucji, które tworzyłyby nową jakość w pracy z osobami autystycznymi.

Nie poddamy się
Według prezydenta problemem są finanse. Twierdzi, że ta forma terapii jest bardzo kosztowna i pochłaniałaby ok. 500 tys. zł rocznie. Biorąc jednak pod uwagę dotacje z resortu edukacji narodowej, koszty zmalałyby do 186 tys. zł. Od tej sumy należałoby jeszcze odjąć ewentualne środki z unijnych funduszy. Pieniądze wydane w innych placówkach publicznych są porównywalne.

Wiceprezes stowarzyszenia twierdzi, że bez skutecznej pomocy koszty utrzymania dzieci z autyzmem wzrastają sześciokrotnie w porównaniu do utrzymania takich osób w przyszłości. Lepiej wydać pieniądze na profilaktykę niż później na psychoterapeutów czy psychiatrów. - Kiedy nam odmówiono, ugięły się pode mną nogi - mówi pani Sławka, nauczycielka walcząca o pomoc dla dzieci z autyzmem. - Nie mam zamiaru się poddać. Mamy dużo chęci, żeby pomóc, skorzystajcie z tego!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska