Na brodnickim Dużym Rynku służby komunalne, w pierwszy dzień nowego roku, miały więcej pracy niż przy odśnieżaniu w sylwestrowy poranek. Rozbite butelki po szampanie i innych trunkach, śmieci, mogły świadczyć jedynie o naszej kulturze, a nie o dobrej zabawie. Wieluów zabawy plenerowej z niesmakiem opuszczało największy plac w centrum miasta.
Awantury na Dużym Rynku, a także interwencje w mieszkaniach, gdzie odbywały się prywatki przysporzyły sporo pracy policji.
- Interweniować musieliśmy w ponad czterdziestu przypadkach. Oczywiście, ich podłożem był alkohol. Kto nie potrafi pić i zna swój charakter, niech po prostu nie pije. Nasza policyjna izba zatrzymań zapełniała się od pierwszej w nocy. Nie starczyło miejsca dla wszystkich, trzeba było wozić niektórych balowiczów do Rypina, na tamtejszą policję - relacjonuje Andrzej Rogalski, komendant KPP w Brodnicy.
Takich problemów nie było w Nowym Mieście Lubawskim. Przynajmniej w podobnej skali. Wprawdzie policjanci musieli interweniować osiemnaście razy - trzykrotnie w awanturach domowych - to tylko jeden mocno natarczywy pacjent wylądował na dołku, spędzając tam pozostałą część sylwestrowej zabawy i pierwszy dzień nowego roku.
Natomiast pracownicy nowomiejskiej komunalki mieli sporo roboty w noworoczny poranek. Jeszcze przed wschodem słońca ruszyli na nowomiejski Rynek, gdzie po raz pierwszy, w plenerze, witano nowy rok.
Podobnie jak w Brodnicy, Rynek usłany był szkłem.
Na szczęście, w obu powiatach - brodnickim i nowomiejskim - nie doszło do wypadków podczas odpalania fajerwerków.