- Może tam na miejscu mieszkańcy będą mieli problem z wymówieniem słowa Bydgoszcz, ale mam nadzieję, że to nam nie przeszkodzi w nawiązaniu kontaktów - śmieje się ksiądz Adam Sejbuk, opiekun Duszpasterstwa Akademickiego Stryszek i Młodzieży Misjonarskiej.
Nazwa stryszek wzięła się nie od miejscowości, a po prostu od strychu, miejsca, gdzie spotykają się członkowie duszpasterstwa akademickiego.
Najpierw busem do Berlina, później samolotem do Paryża. Dalej do największego miasta Beninu, czyli Cotonou. - Tam zatrzymamy się jakiś czas na aklimatyzację i ruszamy pick-upem 600 kilometrów do Biro.
Odległość między Bydgoszczą a Biro mierzona w linii prostej wynosi dokładnie 4999 kilometrów.
W Beninie polscy misjonarze przebywają dopiero od 3 lat. Po prostu pojechali tam i już i zostali. - Ksiądz Stanisław Deszcz, który tam przebywa, opowiadał nam, że mieszkający tam ludzie chętnie przyjmą pomoc, ale zamiast pieniędzy woleliby na przykład materiały budowlane. Mamy zresztą w planach budowę kaplicy misyjnej w Biro - opowiada ks. Adam Sejbuk. - Benin to byłe królestwo, ludzie mają więc swoją dumę, chcemy też zobaczyć na miejscu, jak w pokojowy sposób funkcjonują obok siebie różne religie - dodaje. W Beninie 30 procent mieszkańców to katolicy, 23,8 procent. wyznawcy islamu.
Do Beninu oprócz księdza Sejbuka wyjechały jeszcze 4 studentki: Karolina Tomalik jest na czwartym roku kierunku lekarskiego Collegium Medicum UMK, Dominika Wącek broni właśnie licencjatu z języka francuskiego w kolegium języków obcych, Katarzyna Bielawska jest studentką trzeciego roku prawa, Alicja Appelt szóstego roku kierunku lekarskiego.
- Trochę obawiamy się wysokich temperatur na miejscu i bariery językowej, bo w Beninie językiem urzędowym jest francuski. Na szczęście Dominika nas trochę poduczyła, więc mam nadzieję, że sobie poradzimy - mówi Karolina Tomalik.
Grupa bydgoszczan, oprócz chęci pomocy, wiezie na miejsce również pomoc materialną. - Przez rok zbieraliśmy wśród bydgoszczan materiały edukacyjne: zeszyty, flamastry, plastelinę. To, co nam się wydaje zwykłe i bez większej wartości, tam ma wielką wartość - przekonuje ks. Adam Sejbuk. - Chcemy, by również w czasie wakacji dzieci miały co robić. Dlatego w Biro będziemy prowadzi zajęcia artystyczne i plastyczne.
- Na miejsce zawieziemy też środki opatrunkowe, ale również kolorową chustę do zabawy dla dzieci, gitarę i piłki. Swoje rzeczy mam właściwie tylko w bagażu podręcznym, a nasze bagaże ważą po 50 kilogramów - uśmiecha się ksiądz.
Wizyta w Beninie potrwa miesiąc, jednak członkowie wyprawy mają nadzieję, że to będzie początek dłuższej współpracy. - Chodzi nam o promocję tego państwa, o którego istnieniu przecież wie niewiele osób - dodaje ks. Adam Sejbuk.
Czytaj e-wydanie »