Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Babcia była bezdomna, matka też, teraz córka

pio
Bezdomność też może być dziedziczna...
Bezdomność też może być dziedziczna... Sxc
Babcia, matka i córka są w schronisku na Bartodziejach. W placówce w Fordonie - ojcem z trzema synami. Bezdomność też jest dziedziczona.

Babcia ma 50 lat. Przebywała w schronisku, gdy to jeszcze funkcjonowało na Osowej Górze. Żyła z zasiłku. Kobieta ma syna, a ten syn - żonę i dwoje dzieci. Nie są razem.
25-letnia synowa wylądowała w schronisku z chłopcami w wieku 2 i 5 lat. Tata ich odwiedzał, ale tylko po to, żeby rzucać obelgami. Albo kamieniami w okno.

Trzy siostry

Inny przykład: w placówce na Polance mieszkały trzy siostry. Nie równocześnie, tylko jedna po drugiej. Każda przez parę miesięcy. Niezamężne, bezdzietne. Pojawiły się tu krótko po tym, jak ukończyły 18 lat. Ich siedmioro młodszego rodzeństwa przebywa w domu dziecka. One tam też wcześniej mieszkały.

Podobne przypadki nie należą do rzadkości.

W schronisku dla mężczyzn w Starym Fordonie też są rodziny. Teraz - ojciec z trzema synami. Tata przebywa tutaj kilka lat. Synowie (w wieku 25-30 lat)- raz przychodzą, raz odchodzą z placówki.

Trzeźwe dusze na dłoni
Czym skorupka za młodu

Funkcjonuje "dziedziczenie biedy". Oznacza ono powielania stylu życia rodziców utrzymujących się tylko z zasiłków, będących bez wykształcenia i bez pracy, pozbawionych ambicji.

W bydgoskich schroniskach występuje również zjawisko "dziedziczenia bezdomności".

- Styl życia i zachowania przechodzi z pokolenia na pokolenie. Dzieci biorą przykład z matek - mówi Beata Zielińska, kierowniczka schroniska dla samotnych kobiet i matek z dziećmi przy ul. Polanka.

Matka mieszkała przez lata w schronisku. Nie musiała się wiele starać. Nie pracowała. Opiekowała się dziećmi, czasem gotowała. Nikt do pracy jej przecież nie zmusi, a ona tłumaczyła się chorobami.

Czytaj też: W Bydgoszczy jest około dwustu bezdomnych. Nie chcą spać w noclegowni

Dzieci robią to, co ona przed laty. Nie uczą się, bo mama ich nie przypilnowała. Nie pracują, bo rodzicielka też zawsze była bezrobotna. Wyciągają ręce do pomocy społecznej. I wsparcie dostają.

- Problem w tym, że jesteśmy wyspecjalizowani jako jednostka udzielająca interwencyjnej pomocy, a nie mamy rozbudowanego systemu pomocy długofalowej - zauważa Zielińska.

I tylko chęci brak

Takie programy trwałyby latami, a i tak często nie przynosiłyby skutku. Dlaczego?

O tym czytaj dziś w papierowej "Pomorskiej".

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska