W kwietniu policjanci z Bydgoszczy odebrali trzy zgłoszenia dotyczące wyłudzeń. Sprawcy podwali się za policjantów. Jednym z oszukanych był 93-letni mężczyzna, który uwierzył, że policjanci CBŚ prowadzą tajną akcję i przekazał łobuzom sporą sumę pieniędzy. W podobny sposób część oszczędności życia straciła 64-letnia bydgoszczanka. Kobieta chciała wypłacić też drugą część gotówki z innego banku, ale odwiodła ją od tego znajoma. Oboje nabranych przekazało łącznie oszustom ponad 110 tysięcy złotych.
Nie każdy traci czujność. 78-letnia kobieta, którą próbowano okraść w podobny sposób, zadzwoniła do komendy policji. - Warto sprawdzić, zadzwonić do nas, nawet jeśli taki oszust twierdzi, żeby nie kontaktować się z komendą czy komisariatem, dzwoniąc na numery alarmowe 112 czy 997 - tłumaczy podkom. Słomski. - Zapewniamy, nawet jeśli telefon od policjanta czy wnuczka nie okazał się próbą oszustwa, to nie ma mowy o wyciąganiu żadnych konsekwencji. Jesteśmy od tego, żeby pomagać obywatelom.
Podejrzanych o wyłudzenia trudno zatrzymać, ale złodzieje, nawet po dłuższym czasie, mogą trafić za kratki. Tak było z mieszkańcem Gniezna, który był "kurierem". W listopadzie odebrał od mieszkanki Bydgoszczy 50 tysięcy złotych. Wpadł pod koniec ubiegłego miesiąca.
Od 2006 roku stale rośnie liczba oszustw metodą "na wnuczka". W 2013 roku doszło do 1264 przypadków, a kwota strat to 11 mln złotych. W pierwszym półroczu 2014 zanotowano ich 762.
Czytaj e-wydanie »