Miniony piątek, godz. 10. Przez Dolinę Dolnej Wisły pędzi ciężarówka z przyczepą, "pod chmury" załadowaną balotami słomy. Widać, że najwyższa partia ledwo się trzyma. Co będzie jak spadnie na przechodnia, rowerzystę, samochód? Leżące przy drogach baloty (np. na skrzyżowaniu w Grucznie) powodują, że takie obawy są słuszne.
Dobrze, że było jasno
Ciężarówka pędzi, mimo że wcześniej gałąź starej gruszy zrzuciła jeden balot na drogę. Wielki konar też się oderwał i spadł na jezdnię; całkowicie ją zatarasował. - Dobrze, że nie jest ciemno - cieszy się kierowca forda, który musiał wyjść z samochodu, żeby oczyścić drogę z gałęzi i słomy. - Już drugi raz w tym tygodniu hamuję przed balotem na drodze. W poniedziałek, z wozu w Rudkach spadły aż dwa. Wiadomo, lepiej nawalić na wóz jak najwięcej, żeby nie jechać z pola dwa razy.
Szczyt nieodpowiedzialności
- Ten problem wraca co rok, mimo że każdy kierowca ma obowiązek zabezpieczyć baloty słomy, jak każdy inny, przewożony towar - podkreśla podkomisarz. Sebastian Horodecki, naczelnik ruchu drogowego w KPP Świecie. - Sam byłem świadkiem, jak - podczas jazdy - rodzina układała na wozie kostki słomy, które haczyły o gałęzie. Aż mnie zamurowało... było o krok od tragedii, gałęzie obijały się im o plecy!
Spadają na samochody
Na szczęście, w tym roku nie doszło do tragedii z powodu źle zabezpieczonych balotów na wozie. - Ale w powiecie bydgoskim był przypadek, że sprasowana słoma spadła na samochód - dodaje podkomisarz Sebastian Horodecki.
W ubiegłym roku ranna w takim wypadku została nauczycielka z Polskich Łąk. Balot przygniótł ją, gdy mijała traktor samochodem.