Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bank wziął za dużo i nie chce oddać

Marek Ewertowski
fot. sxc
Pomylić się - ludzka rzecz, ale czasem bywa kosztowna. W takiej sytuacji znalazł się nasz Czytelnik.

Spłacił kredyt w terminie, ze sporą nawiązką. Problemy zaczęły się, gdy chciał ją odzyskać. Na realizację potrzeb i marzeń konieczne są pieniądze. Nasz stały Czytelnik marzenia o aucie postanowił zrealizować. Jak każdy, kto nie dysponuje gotówką, zaciągnął kredyt w brodnickiej placówce GE Money Bank. Podpisał własnoręcznie ileś tam, podobno niezbędnych i koniecznych dokumentów i mógł już kupić wymarzone auto.

Raty spłacał regularnie, co miesiąc przelewając należną bankowi kwotę. Wszystko było dobrze, przez trzy lata,

aż do ostatniej wpłaty...

Wpłacając ostatnią ratę kredytu zaciągniętego w banku, pomylił jedynkę z ósemką. Zamiast wpłacić 1188 złotych, wpłacił 1888 złotych. To aż o 700 złotych więcej, niż był winien bankowi. Szybko zorientował się, że popełnił błąd.

Chcąc odzyskać pieniądze, już po dwóch dniach wystąpił pisemnie, z prośbą o zwrot nadpłaty.

W piśmie do banku podał pełne dane osobowe, łącznie z numerem PESEL, numerem kredytu i telefonu. Czekał spokojnie na odzew banku. Przecież księgowi w tych firmach dobrze liczą. Szybko sprawdzą wpłaty, pismo przeczytają i pieniądze wrócą na konto. Przed świętami bardzo się przydadzą.

Niestety, bank milczał

Po kilkunastu dniach skorzystał z infolinii. Miły głos poinformował, że owszem nadpłacił, ale pracownik banku uznał, że na prośbie o zwrot gotówki, jest inny podpis. Na pewno nie jego.

Długo wyjaśniał, że podpis jest jego, że podał pełne dane, że można było do niego zadzwonić, że numery konta takie same. Miły głos cierpliwie wysłuchał i podał inny numer telefonu. Kolejny głos i kolejny numer, i tak przez pół dnia.

Nikt

z rozmówców nie zdecydował się podjąć decyzji. W końcu nasz roztargniony kredytobiorca, usłyszał polecenie: proszę złożyć kolejny wniosek o zwrot nadpłaty i podpisać się, tak samo, jak na umowie o przyznanie kredytu.

Z wrażenia odjęło mu mowę.

Jak to? Przecież to jego pieniądze, przelane z jego konta i tam powinny wrócić. Usłyszał jeszcze życzenia

miłego dnia

i trzask odkładanej słuchawki. Próbował dzwonić do szefa, faksować. Dziwne, przez kolejne godziny, stale zajęte. Uznał, że dość już tego. Wysłał wezwanie do zapłaty. Dał siedem dni na przelew. Żądał wyciągnięcia konsekwencji wobec pracownika. Czeka cierpliwie, wszak bank ma czas na odpowiedź. Liczy, że oddadzą.

Swoje należności bank ściąga ekspresem. A jak postępuje w sytuacji odwrotnej?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska