Szalona popularność lokalu, który wystrojem, jadłospisem i nazwą nawiązuje do baru z kultowego filmu Stanisława Barei, trwa niespełna 4 lata.
W 2005 tuż przed pierwszą toruńską edycją "Lata filmów" Andrzej Szmak - dziś menedżer Starówki, a wówczas dyrektor magistrackiego wydziału informacji, promocji i turystyki - wpadł na pomysł, by na czas festiwalu zaaranżować przestrzeń baru zgodnie z "tradycją" PRL-u ukazaną w "Misiu".
Wehikuł czasu
Poszukiwania aluminiowych sztućców, wyszczerbionych misek z logo "Społem" i szklanek musztardówek zaowocowało stworzeniem przestrzeni, która przenosi konsumentów do minionej epoki. Choć Miś miał istnieć tylko do zakończenia "Lata Filmów", jego fenomen trwa do dziś.
Toruński Miś odznacza się prostotą, a nawet surowością wystroju. Niezmiennie od lat fascynuje przekrojem społeczeństwa, które wraca tu wiernie na schabowego czy fasolkę po bretońsku. Można tu spotkać zarówno jegomościów balansujących na krawędzi marginesu społecznego, jak i urzędników czy toruńskie VIP-y.
Artystyczny potencjał
Lokal przy Rynku Staromiejskim 8 przeszedł właśnie zasłużony remont. Nie stracił pierwotnego klimatu, co nie oznacza jednak, że jego charakter zupełnie się nie zmienił. Od wczoraj można w Misiu oglądać wystawę prac Lecha Mazurka "Na miarę naszych możliwości"
- Chcieliśmy, aby to miejsce, którego witryna często wzbudza uśmiech torunian, nabrało artystycznego charakteru - mówi Marek Kossakowski, organizator wystawy. - Postanowiliśmy wykorzystać tę przestrzeń. Pomysł narodził się spontanicznie, gdy dwa lata temu spotkałem Lecha Mazurka, artystę grafika. Jego prace idealnie pasują do wnętrza Misia.
Niech się wiedzie
Lech Mazurek, absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie stworzył cykl obrazów zainspirowanych scenami z filmu Barei. Na ścianach toruńskiego lokalu zawisły wizerunki zapyziałych furmanów czy nie do końca rozgarniętego milicjanta. Prace utrzymane w duchu amerykańskiego popartu (łatwo o skojarzenia z twórczością Andy Warhola) to ikony PRL-owskiej bylejakości i siermiężności. - Artysta dostrzegł w filmie "Miś" swoistą ikonografię - mówi Marek Kossakowski. - Portrety w nim zawarte w interpretacji Lecha Mazurka urastają do rangi symbolu.
Wernisaż wystawy połączony był z hucznym otwarciem baru po remoncie. Przy Rynku Staromiejskim 8 znów króluje golonka, bigos, żurek, flaczki i schabowy. - Niech się wiedzie temu Misiu - żartowali parafrazując Bareję goście wernisażu.