Pan Jerzy mieszka przy ul. Marii Curie-Skłodowskiej 37. Często wychodzi na spacery z psem. Jednak, zamiast relaksu, dostarczają mu one stresów. - Trzeba mieć oczy dookoła głowy, bo między blokami jeżdżą samochody i bardzo łatwo można wpaść pod koła - skarży się Czytelnik i wskazuje, że okolica przypomina czołgowisko. - Auta stają gdzie popadnie - blokują drogi wewnętrzne, utrudniając wjazd samochodów specjalnych, niszczą krawężniki i rozjeżdżają trawniki - wylicza pan Jerzy.
O taki stan rzeczy obwinia głównie... straż miejską i policję. - Między blokami obowiązuje zakaz ruchu, ale kierowcy nagminnie go łamią, bo służby nie reagują - uważa.
Mandaty nie pomogą
Rzecznik straży miejskiej przyznaje, że problem jest znany. - Niestety, nasze interwencje go nie rozwiążą, bo nie dotyczy pojedynczych aut, a samochodów praktycznie wszystkich okolicznych mieszkańców, którzy po prostu nie mają gdzie parkować - tłumaczy Jarosław Wolski, ale zaznacza, że, jeśli sposób zaparkowania danego auta zagraża bezpieczeństwu, straż interweniuje.
Spostrzeżenia strażnika potwierdzają miejscowi kierowcy. - Muszę tu wjeżdżać, bo nie mam gdzie postawić auta, ale jestem ostrożny - bronił się mężczyzna, którego "przyłapaliśmy" na zignorowaniu znaku zakazu ruchu. Jemu podobnych było więcej - około południa między blokami stało kilkanaście aut. - Po południu praktycznie nie da się tędy przecisnąć, dlatego najlepiej byłoby zrobić porządny parking - usłyszeliśmy od jednego z niezmotoryzowanych mieszkańców.
Nie chcieli parkingu?!
Podobne sugestie przedstawiała zarządzającej osiedlem Spółdzielni Mieszkaniowej "Zjednoczeni" straż miejska. Tym bardziej, że między blokami Curie-Skłodowskiej 35-37 jest wystarczająco miejsca na parking.
- W zeszłym roku rozpatrywaliśmy tę propozycję, ale sami mieszkańcy sprzeciwili się parkingowi między blokami - twierdzi Jarosław Skopek, prezes "Zjednoczonych" i dodaje, że bez zgody członków spółdzielnia nie może nic zrobić: - Pieniądze są przypisane do poszczególnych bloków i nie możemy swobodnie nimi dysponować.
Problem z nielegalnym wjeżdżaniem i parkowaniem przed blokami dotyczy nie tylko ul. Curie-Skłodowskiej, ale niemal całych Bartodziejów. M.in. ul. Koszalińskiej, Kołobrzeskiej, Głowackiego, Połczyńskiej, Morskiej. Wszędzie brakuje parkingów lub są one za małe.
Miejsce dla każdego? Bez szans
- Tego problemu nie przeskoczymy, bo z roku na rok aut jest coraz więcej - rozkłada bezradnie ręce Jarosław Skopek. - Kiedy budowaliśmy te bloki samochodów było niewiele i nikt nie przewidział, że na osiedlu będą potrzebne duże parkingi.
Teoretycznie można byłoby je wybudować teraz, ale prezes twierdzi, że to niemożliwe. - Po pierwsze są ważniejsze potrzeby, związane z utrzymanie odpowiedniego stanu bloków i mieszkań, więc na parkingi nie ma pieniędzy. Poza tym mamy dziesięć tysięcy mieszkańców, więc jeśli chcielibyśmy przygotować nawet o połowę mniej miejsc parkingowych, to po prostu nie byłoby gdzie ich zmieścić - przekonuje włodarz "Zjednoczonych".
Wrzuca jednocześnie kamyczek do ogródka drogowców. - Gdyby ZDM nie stawiał słupków i barierek tam gdzie nie są potrzebne, to byłoby dużo więcej miejsc do parkowania - kwituje Jarosław Skopek.