https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bażanty w ogrodzie trzeba było zamknąć

Anna Stasiewicz, (my)
Wczoraj w okolicy strefy zapowietrzonej  pojawiły się tablice informujące o ptasiej  grypie
Wczoraj w okolicy strefy zapowietrzonej pojawiły się tablice informujące o ptasiej grypie Tytus Żmijewski
Nie przestarszyliśmy się ptasiej grypy. Do schroniska nie trafia więcej kotów niż zwykle. Największe środki ostrożności wprowadzono w myślęcińskim zoo.

     - Nie ma paniki ani telefonów od mieszkańców. Nikt nam też nie podrzuca zwierząt. Zresztą ptaków nie przyjmujemy już co najmniej od trzech miesięcy - mówi Tamara Samsonowicz, kierownik ogrodu zoologicznego w podbydgoskim Myślęcinku. - Najbardziej interesują się nami właśnie media - śmieje się.
     Mewy mogą być groźne
     
Myślęcińskie zoo wprowadziło środki ostrożności już jakiś czas temu. Przy wejściu i wjeździe na teren ogrodu pojawiły się maty nasączone środkiem dezynfekcyjnym. Po stwierdzeniu ptasiej grypy w Bydgoszczy, pojawiły się kolejne ograniczenia (myślęciński ogród jest w 10-kilometrowej strefie zagrożenia). - Zabraliśmy z woliery te gatunki ptaków, które są najbardziej narażone na wirus ptasiej gryp_y - mówi Tamara Samsonowicz. Do zamkniętych pomieszczeń trafiły więc między innymi kaczki, gęsi czy bażanty. - _Niestety, nie można ich oglądać. Ptaki są dokarmiane przez ciągle te same, odpowiednio ubrane osoby - wymienia. - Kaczki krzyżowki, które do tej pory korzystały z naszego jedzenia, dokarmiamy poza terenem ogrodu.
     Tamara Samsonowicz obawia się jednak, że ptasia grypa może jeszcze "przylecieć" do myślęcińskiego zoo. - Za mniej więcej miesiąc pojawią się u nas mewy i rybitwy, które mogą stanowić zagrożenie.
     **_Paniki nie ma, ale...
     Paniki nie zauważyli też na razie pracownicy bydgoskiego schroniska dla zwierząt. - _Na szczęście jak dotąd ludzie nie oddają nam masowo zwierząt. Mam nadzieję, że tak będzie nadal
- mówi Izabella Szolginia, dyrektor schroniska. I przypomina, że placówka koty wolno żyjące przyjmuje tylko do sterylizacji. Schronisko też zaostrzyło środki ostrożności. Pracownicy zakładają gumowe rękawice, a na teren boksów ze zwierzętami nie są wpuszczane osoby postronne.
     Mieszkańcy bloku przy ulicy Pomorskiej 80 - 86 uważają jednak, że skutki ptasiej grypy są już widoczne. Od dawna dokarmiają koty przed swoim blokiem.
     Koty nie przyszły
     
Wczoraj rano nie znaleźli żadnego ze swoich pupili. - Kotów było kilka. Żaden nie przyszedł dzisiaj. To niemożliwe. Na pewno ktoś je otruł - twierdzi mieszkanka Bocianowa.
     Irena Janowska, szefowa bydgoskich "Animalsów", oburzona jest informacjami na temat wirusa wśród zwierząt. - Słyszałam, że wydano zakaz dokarmiania ptaków. Dzisiaj przyjechałam na Stary Rynek i rozrzucałam karmę dla gołębi. Nigdy nie zgodzę się na takie traktowanie ptaków - mówi Janowska.
     Wczoraj w strefie zapowietrzonej, która, przypomnijmy, obejmuje Smukałę, Opławiec i Piaski, przed Zespołem Szkół nr 22 ułożono 11 matę z płynem dezynfekującym. Pozostałe maty znajdują się na przystankach.
     Więcej chloru
     
Zwiększono też ilość chloru w wodzie w bydgoskich wodociągach (z 0,3 do 0,5 miligrama na litr) oraz częstotliwość badania wody.
     Do tej pory walka z ptasią grypą kosztowała nasze miasto 80 tysięcy złotych. Dodatkowe środki z rezerwy budżetowej ma dostać wydział zarządzania kryzysowego.
     Dziś o godz. 18 w ZS nr 22 przy ul. Opławieckiej odbędzie się spotkanie prezydenta z bydgoszczanami na temat ptasiej grypy. **

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska