Popularna Becia bardzo pragnęła zostać mamą. - Było z tym trochę problemów, trochę czasu nam to zajęło, leczenie i operacja przyniosły zamierzony efekt i kiedy już zaszłam w ciążę, wszystko się odmieniło. Ciąża to przecież nie choroba, bynajmniej nie była w moim przypadku, a ja cały czas czułam się bardzo dobrze - opowiada. - Stąd też cztery tygodnie po porodzie wybrałam się do klubowej przystani i z hangaru wyciągnęłam swój treningowy kajak. Spacer na wodzie, w pięknym, akurat w tym dniu, słońcu, sprawił mi dużą radość. Pomyślałam, a może warto jeszcze powalczyć o powrót do kadry, aby po latach nie mieć do siebie żalu, że nie spróbowałam?
Małżeństwo Rosolskich, to kajakowe małżeństwo. Rafał jest jedną z pierwszoplanowych postaci w kadrze kajakarzy. A to wiąże się z wyrzeczeniami.
- Na szczęście był przy porodzie. Szymon okazał się bardzo grzecznym dzieckiem i posłuchał naszych próśb, by przyszedł na świat w tygodniu, w którym Rafał był w Polsce. Po dwóch dniach mąż wyjechał już na zgrupowanie, a ze szpitala odebrał nas mój tata. Obecnie odwiedza nas na tydzień i rusza na kolejny wyjazd. W tej sytuacji dużym wsparciem są moi rodzice. Pod nieobecność Rafała przeprowadzam się z Szymonem i Bellą, owczarkiem niemieckim, do nich - zdradza młoda mama.
A jak kajakarka wyobraża sobie swoje treningi? - Cóż, zanim dostałam „zielone światło” od lekarza, porozmawiałam z rodzicami. Poparli mój powrót do kajaków, zapewnili pomoc. Jako że karmię piersią, przed treningiem ściągam mleko i chowam w lodówce, a Szymon zostaje na ten czas pod opieką babci - opowiada Beata. - Jestem w ścisłym kontakcie z trenerem kadry Tomaszem Krykiem, który ma pomóc w powrocie do kajaków. Z uwagi na to, że mam „dom bez fundamentów”, czyli bez przygotowania zimowego, nie zakładam żadnego konkretnego celu. Powoli będę wdrażać się do reżimu treningowego i zobaczę jak zareaguje mój organizm. Nie nakładam sobie presji, że muszę. Na pewno nie wystartuję w wiosennych regatach kwalifikacyjnych, najprawdopodobniej w mistrzostwach Polski. O tym, czy jestem gotowa na rywalizację o miejsce w osadzie na Tokio, przekonam się chyba dopiero w przyszłym sezonie.
By myśleć o powrocie do wysokiej dyspozycji srebrna i dwukrotnie brązowa medalistka IO będzie musiała zdecydować się na zgrupowania. - Wiem, że muszę się wdrożyć w reżim treningowy, zgrupowań, lecz ten najmniejszy, czyli Szymon, jest najważniejszy i nie wyobrażam sobie wyjazdów bez niego. Liczę w tym przypadku na przychylność związku i ministerstwa.
Kajakarka bydgoskiego UKS Kopernik zapewnia, że nie liczy na miejsce w kadrze „za zasługi”. - Jeżeli moje koleżanki z kadry, z którymi wciąż mam ścisły kontakt, okażą się ode mnie lepsze, to serdecznie im pogratuluję i będę za nie mocno trzymać kciuki. O wszystkim zadecyduje po prostu miejsce i czas uzyskany na torze.
DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU
