Kamil Bogacz, szóstoklasista ze Szkoły Podstawowej nr 31 przy ul. Karłowicza na Skrzetusku, trenuje judo od pięciu lat. Formę szlifuje codziennie. Efekty są: mały judoka jest trzeci w kraju w kategorii młodzików. W ten weekend jedzie na Węgry walczyć o puchar świata młodzików.
Teraz w szkołach na terenie miasta są 182 klasy sportowe. W tym 90 - w podstawówkach. W gimnazjach - 72.
Dzieci i młodzież trenują m.in. gimnastykę, pływanie koszykówkę, wioślarstwo albo siatkówkę.
Nie we wszystkich placówkach takie działają. - Nigdy nie mieliśmy sportowej klasy i nie staramy się o jej utworzenie - przyznaje Magdalena Baranowska, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 56 przy ul. Bośniackiej na Wzgórzu Wolności.
Cała szkoła ćwiczy
Są jednak całe szkoły sportowe albo wybrane klasy. - U nas, na 31 oddziałów, 15 to sportowe - mówi Leszek Gozdek, dyrektor Zespołu Szkół nr 26 przy ul. Glinki na Glinkach. - Trenują pływanie, siatkówkę i koszykówkę. Nie widać różnić w postępach w nauce między uczniami ze sportowych i "zwykłych" klas.
Urzędnicy z ratusza poprosili dyrektorów szkół o wypełnienie ankiet dotyczących klas sportowych.
Trzeba było m.in. odpowiedzieć na pytania, jakie sukcesy osiągnęli uczniowie, jakimi obiektami i sprzętem dysponują placówki, z którymi klubami współpracują.
Misja: zrobić porządek
Urzędnicy doszli do wniosku, że nie każda szkoła, prowadząca klasy sportowe, wywiązuje się z zadań. W niektórych brakuje współpracy z klubami. Jest za mało sprzętów do ćwiczeń. Są i takie, w których uczniowie chodzili dalej do klasy sportowej, chociaż mieli zwolnienia lekarskie i nie mogli dalej ćwiczyć. Powinni przejść do "normalnych" oddziałów, ale tego nie zrobili.
Najsłabsze ogniwo
Ratusz planuje zlikwidować najsłabsze klasy sportowe.
Więcej czytaj dziś w papierowej "Pomorskiej".