Nikt na sesji sobie tego pytania nie zadawał. A pytanie jest zasadne, czy gospodarujący rolnik jest ...przedsiębiorcą. No bo skoro radny, wydzierżawiając od gminy 4,5 hektara gruntów, w myśl ustawy o samorządzie gminnym prowadzi działalność gospodarczą, to zamiast o radnym-rolniku, powinno się raczej mówić o radnym-przedsiębiorcy.
Na sesji roztrząsano jednak ten temat formalnie - w myśl litery prawa. Warto zauważyć, że w praktyce prawniczej mówi się też o duchu prawa. I zdaje się, że wojewoda pomorski, zwracając się do rady miejskiej o zajęcie stanowiska, sam nie jest przekonany, jak się zachować. W piśmie od niego czytamy -„zachodzą wątpliwości, czy radny narusza art. 24 f ust. 1 z 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym”. Póki co wojewoda poprosił o zajęcie stanowiska, nie wezwał rady do wygaszenia mandatu radnego.
Radni przyjęli więc oświadczenie, a nie uchwałę. Uznali, że nie ma przesłanek, by radny musiał stracić mandat. Takiego zdania było 11 radnych z koalicji, ośmiu radnych (opozycja) wstrzymało się, a sam radny Adamczyk nie głosował.
Po sesji zapytaliśmy rolnika Krzysztofa Reszkę, czy uważa się za przedsiębiorcę, czy rolnika. Odpowiedział, że oczywiście za rolnika. Jednak - tak, wstrzymał się od głosu. Przyznaje, że o działalności gospodarczej można byłoby ewentualnie mówić, gdyby rolnik gospodarował na wielkim areale. Reszka zdaje sobie też sprawę, że trudno mówić o korzyści materialnej Adamczyka, skoro grunty dzierżawił wcześniej - przed objęciem mandatu.
Sam Adamczyk twierdził, że nie mógł zrezygnować z wieloletniej dzierżawy, bo groziłoby mu oddanie dopłat rolniczych do ARiMR, a do tego zgodnie z umową, musiałby ją wypowiedzieć z wyprzedzeniem.
Radca urzędu Grażyna Ziehlke zajęła jednoznaczne stanowisko - mandat powinien być wygaszony. Inna była opinia Jerzego Chlebowicza, którą ten opracował na zlecenie klubu „Widzimy gminę inaczej”.
Zobacz:
Co oznacza Brexit dla kujawsko-pomorskich firm, które eksportują na Wyspy? [opinie przedsiębiorców]
Szok! Tramwaj Pesa Swing jechał bez motorniczego
ME w Toruniu. "Wolontariat pomylono z tanią siłą roboczą"