https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bestia z Chełmży - Adrian W. skazany za gwałt i morderstwo - planuje apelację

(Łukasz Fijałkowski)
Adrian W. (na zdjęciu w środku) próbował zamienić sąd w spektakl, którego on będzie głównym bohaterem.
Adrian W. (na zdjęciu w środku) próbował zamienić sąd w spektakl, którego on będzie głównym bohaterem. Fot. Lech Kamiński
Po sześciu i pół roku od zbrodni, zaledwie dwa tygodnie temu w toruńskim Sądzie Okręgowym Adrian W. został skazany na dożywocie. Tymczasem wszystko wskazuje, że to wcale nie koniec sprawy.

Skazany mężczyzna chce zaskarżyć wyrok.

Choć sąd udowodnił ponad wszelką wątpliwość, że jest winny zgwałcenia i brutalnego zabójstwa 17-letniej Kasi. Tymczasem jednak adwokat skazanego 31-letniego mężczyzny złożył wniosek o pisemne uzasadnienie wyroku. Zazwyczaj jest to pierwszy krok do apelacji.

Chciał odszkodowania od matki Kasi
Przypomnijmy, że zdaniem sądu, w nocy z 23 na 24 sierpnia 2002 roku, młoda dziewczyna wracała z dyskoteki w Brąchnówku (koło Chełmży). Adrian W. zaproponował jej podwiezienie do domu. W samochodzie doszło do gwałtu. Oskarżony udusił dziewczynę i ukrył jej ciało.

Przy pierwszym rozpoznaniu jego sprawy sąd skazał go na 25 lat więzienia.
Po tym jednak, gdy Adrian W. zażądał (na drodze prawnej) kilkadziesiąt tysięcy złotych odszkodowania od... matki Kasi, prokuratura wniosła apelację. Adrian W. stwierdził, że kobieta obraziła go w mediach.

Wszyscy sprzysięgli się przeciw niemu
Zanim jednak zapadł drugi w jego sprawie wyrok, Adrian W. dał się we znaki wszystkim uczestniczącym w procesie. Zaczynając od świadków, przez biegłych, prokuraturę na sądzie kończąc. Jego zdaniem wszyscy celowo zeznawali przeciwko niemu. Miał oczywiście prawo do obrony, jednak wygłaszane przez niego tezy nie miały żadnego poparcia w zebranym przez sąd materiale dowodowym. Za to za wszelką cenę chciał zwrócić na siebie uwagę mediów. Widząc na sali dziennikarzy próbował urządzać nawet konferencje prasowe.

Wszystkie opinie biegłych, które Adrian W. również podważał (co więcej zapowiadał, że wytoczy biegłym sprawę) sąd uznał za w pełni wiarygodne. Natomiast zeznania Adriana W. były wewnętrznie sprzeczne i nielogiczne. Kwestionował on wszystko co zostało przeciw niemu zgromadzone, czyniąc zarzuty pod adresem policji i prokuratora.

Zrobił spektakl przed sądem
Wyjaśnienia Adriana W. pozostawały w sprzeczności z przytoczonymi przez sąd opiniami biegłych. Oskarżony próbował podważyć opinie, podnosząc względem biegłych różnego rodzaju zarzuty, które nie dość, że były chybione, to jeszcze ich poziom momentami był wręcz żenujący.

Postawa jaką Adrian W. prezentował podczas procesu to, zdaniem sądu swego rodzaju gra. Twierdził, że wszystkie dowody zostały spreparowane przez policję. Starał się udowodnić, że stało się tak dlatego, ponieważ był jednym z uczestników buntu w areszcie śledczym w Chełmnie.

Ale nie był jedyną osobą, która była podejrzewana o to zabójstwo. Pod uwagę brane były co najmniej trzy osoby. I to nie Adrian W. był pierwszym "bohaterem" doniesień prasowych.

Zdaniem sądu trudno sobie wyobrazić, by przeciwko jednej osobie sprzysięgło się kilkudziesięciu policjantów, biegłych sądowych, prokuratorów i świadków, a co najważniejsze do tej grupy oskarżony zaliczał również sąd.

Zastraszony, który niczego się nie boi?
Adrian W. twierdził, że podczas przesłuchań już na etapie postępowania przygotowawczego znęcano się nad nim. Twierdził, że bał się składając wyjaśnienia, a przecież w tym czasie złożył skargę do ministra sprawiedliwości za niewłaściwe traktowanie przez funkcjonariuszy. Zatem nie bał się niczego.

Dowody wykazały ponad wszelką wątpliwość, że jest winny. Działał umyślnie i chciał zgwałcić.

Biorąc pod uwagę opinie biegłych psychiatrów i psychologa, Adrian W. ma osobowość narcystyczną. Jest przekonany o swojej atrakcyjności, nie dopuszcza do świadomości tego, że jakakolwiek kobieta jest w stanie mu się oprzeć.

Uważa się za macho
Nie ma dla niego znaczenia, to że nie zna swojej wybranki. Jak wynika z opinii biegłych, kobieta jest dla niego jedynie instrumentem, który traktuje z pozycji dominacji. Służy mu do tego, by sprawdzić się w roli mężczyzny. Nie brał pod uwagę w ocenie sądu, że nowa upatrzona ofiara może nie ulec jego "wdziękom". Jest zadufany w sobie i nie wyciąga wniosków ze swojego postępowania. Gdy spotkał się z oporem ofiary, stał się agresywny.

Nie uznaje żadnych autorytetów
Jest człowiekiem, którego cechuje odporność na stres i niski poziom leku. Ma umiejętność szybkiego przewartościowania, podjęcia planowanego i przemyślanego działania. Nie liczy się z uczuciami innych osób.

Zdaniem sądu Adrian W. nie respektuje żadnych norm prawnych, moralnych i etycznych, co wiąże się dla niego z kwestionowaniem wszelkich autorytetów. Nie czuje potrzeby podporządkowania się autorytetom, bo sam jest dla siebie jedynym autorytetem. Ma łatwość nawiązywania kontaktów, bardzo wysoką samoocenę, cechuje go egoizm i nie dostrzega w sobie wad.

Nie ma szans na poprawę
To człowiek, który jest całkowicie pozbawiony empatii. Choć w czasie procesu próbował przekonać sąd, że doskonale rozumie ból rodziców tragicznie zmarłej dziewczyny, bo sam również stracił dziecko. W świetle opinii sądowo psychiatryczno, psychologicznej nie ma możliwości, by jego osobowość na skutek terapii uległa się zmianie. Zresztą Adrian W. w mowie końcowej powiedział, że nie zamierza się zmienić. Jego osobowość nie tyko nie zmienia się, ale wręcz utrwala się.

Kto za to płaci?
Jednak polski system prawny jest tak skonstruowany, że niewykluczone, iż sprawa Adriana W. znów wróci do sądu. A wtedy czekają nas kolejne miesiące posiedzeń, przesłuchań i... spektaklu oskarżonego. I choć nikt już chyba nie ma wątpliwości (po za nim samym) o winie Adriana W. sporo jeszcze pieniędzy podatników pójdzie na to, by wreszcie, prawomocnie, został skazany.

Komentarze 8

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wiedzma

Zdarza się tak że Polskie prawo się myli niewinni siedzą w  więzieniu a prawdziwi przestępcy chodzą na wolności !!!!

G
Gość
Bardzo współczuję rodzicom tej młodej kobiety.Tym bardziej ,że rok po śmierci córki stracili syna w wypadku samochodowym .Los Ich nie oszczędza!
~gość~
Dla takiego bydlaka , to nic .skoro zamordował, to już ta biedna zmarła kobieta dla niego , nic nie znaczy.Jemu zależy tylko na wolności ,a więzienia sa przepełnione i za dobre sprawowanie wyjdzie po 5 latch , z reguły.Cały horror zaczął sie dla tej biednej rodziny , która musi walczyć o swoje prawa i szacunek dla zmarłej .Tylko im współczuć.Dla nich to będzie dopiero droga przez mękę , ale wytrwałości.Ja im bardzo współczuję , i życzę cierpliwośći .Niech Bóg ich ma w swojej opiece, a zmarłej niebo w nagrodę za to co co przeszła w chwili śmierci.Szkoda,że takich ludzi nie można wyeliminować przed tak okrutną zbrodnią , tylko jeden Bóg wie co nas czeka.Może to i dobrze.Nie zrozumcie ,nie źle , nie jestem nawiedzona , ale dzięki temu łatwiej jest przejść przejść przez swoje nieszczęścia.
G
Gość
Moje dziecko padło ofiarą pedofila .Nic by nie było w tym smiesznego , tylko to ,że to był syn mojej koleżanki .Znałyśmy sie ( nie znałyśmy) juz nie wiem 28 lat na jednym osiedlu.Ona jako matka nie wierzy ,że syn jest pedofilem ,tylko szuka winy w 8 letniej dziewczynce ,ze , ona go sprowokowała, Wyobrażcie to sobie 8 letnie dziecko prowokuje 20paro latka .I kto tu jest tak naprawdę chory , on , czy jego matka. Sprawa w sądzie , a on ze swoja rodzina szykanowali to bezbronne dziecko.Chodzili za nią pod szkolę ,na plac zabaw , żeby sprawdzić ,czy córka go poznaje.Miał pecha , bo dziecko zajrzało mu w oczy i była jedynym swiadkiem , który go zapamietał dokładnie.Opis zgadzał się w 100% z jego opisem, pomimo,że zmieniał nagminnie swój wygląd , dla zmylenia .I co, chodzi na wolności ,a my chcąc ratować dziecko przed śmiercią, musielismy przed nim uciekać /.To nie on , tylko my musieliśmy zmienić adres zamieszkania.Corka przeszła na prawdomówność dziesiatki testów, a on chyba jeden.Ot to wszystko.Tak wygląda sprawiedliwość.Ma tylko jedną satysfakcje ,że ta zmana adresu wyszła na dobre naszemu dziecku , bo inaczej podzieliła by losy innych, prześladowanych dzieci w szpitalach z depresją ,albo załamaniem psychicznym.Dziś jest złotą medalistką w piłce ??? bo nie chę ,że by Ją wyniuchał i zniszczył jej życie.Jeździł i szukał jej po całym miescie i obrzeżach miasta Warszawy.Najważniejsze ,aby nie użalać się nad sobą , tylko działać.
G
Gość
Moim zdaniem osoba skazana na karę dożywotniego pozbawienia wolności powinna być automatycznie pozbawiona praw publicznych.On może się odwoływać tak w nieskończoność ,pomyślcie o rodzicach tej młodej kobiety .Co Oni przeżywają !Przecież on odebrał Im to co najcenniejsze.
G
Gość
Tacy ludzie nie powinni nigdy zobaczyc nieba do smierci w zamknietej celi
G
Gość
Coś tam wiązano, ale chyba nie było żadnych dowodów ,więc już póżniej nie wiązali tego!! To było lata temu !! Smutne są takie historie
G
Gość
Kiedyś czytałem w innym artykule w innej gazecie ,że z tą sprawą wiązano również kilka innych zabójstw m.in. 20 letniej dziewczyny ,która zginęła pod Sępólnem Krajeńskim i jeszcze chyba zabójstwa 19 letniej dziewczyny koło Świecia. Pod koniec lat 90 i na początku 21 wieku było o tym bardzo głośno w naszym województwie i nawet sprawy były poruszane w Magazynie Kryminalnym 997. Wszystkie te dziewczyny gineły w podobny sposób i wszystkie wracały z dyskotek i nocnych klubów, barów. Wszystkie były w przedziale wiekowym od 17 do 20 lat. Tamten artykuł na ten temat nosił nazwę ( Morderca z Kujaw ) .
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska