Bez klatek i kólików

Izba Celna w Toruniu, jedna z szesnastu takich izb istniejących w Polsce, to problem mieszkańców budynków przy ul. Batorego. Dlatego na poniedziałkowym spotkaniu z prezydentem mieszkańcy prosili o możliwość przeniesienia izby.
- To dla nas trudne sąsiedztwo - skarżyli się. - Na odcinku ul. Batorego, od ul. Kościuszki do ul. Towarowej, przejeżdża ogromna liczba tirów. Jest głośno i niebezpiecznie. Czy nie można oddziału celnego przenieść w miejsce bardziej odludne?
Okazuje się, że nie.
- Zrobię wszystko, aby Izba Celna została w Toruniu - uciął dyskusję Michał Zaleski. - To dla nas bardzo ważna instytucja, bo jedna z niewielu o zasięgu wojewódzkim, która mieści się w Toruniu. Zgadzam się, że należy usprawnić dojazd do izby tak, by sprawiał mniej problemów.
Mieszkańcy Szosy Lubickiej 51-53 chcieli usłyszeć od prezydenta, co się stanie z ich domem.
- W planie zagospodarowania nasz budynek jest zaznaczony jako budynek do wyburzenia - mówili. - Ma tędy przebiegać trasa średnicowa. Nie wiemy nic o tym, czy i kiedy będziemy musieli się wyprowadzić. Osiem lat temu wzięliśmy ogromny kredyt i wyremontowaliśmy dach. Okazuje się, że nie możemy wykupić tych mieszkań, nie wiemy, na czym stoimy.
Trzeba czekać
I więcej się nie dowiedzieli. Bo budynek, i owszem, będzie wyburzony, ale nie wiadomo kiedy. W pierwszym etapie budowy nowej trasy nie będzie takiej potrzeby, ale w przyszłości budynek musi zniknąć.
- Na razie można tam mieszkać - zakończył Michał Zaleski.
O to, czy będą przeprowadzani do nowych mieszkań i kiedy, pytali się mieszkańcy budynku przy ul. Sowińskiego 9.
- Słyszeliśmy, że budynkiem, w którym mieszkamy jest zainteresowany inwestor, który chce go przerobić na hotel - mówili. - W związku z tym chcemy wiedzieć, kiedy zostaniemy przeniesieni do innych mieszkań. Budynek jest w złym stanie technicznym, po korytarzach biegają szczury. Jeśli nie będziemy przenoszeni do innych mieszkań, to kiedy możemy spodziewać się remontu tego budynku?
Prezydent potwierdził, że magistrat sprawdza ofertę zainteresowanego inwestora, ale nie można jeszcze powiedzieć nic pewnego o tym, czy mieszkańcy będą przenoszeni i gdzie.
I liczyć, że się uda
- Na razie temat przenoszenia nie istnieje - mówił prezydent. - Nie możemy stawiać tylu rodzin w niepewności, nie chcemy nic obiecywać. Jeśli będziemy pewni, że możemy z tym inwestorem podpisać umowę, to państwo dowiedzą się o tym pierwsi. Jeśli umowy nie podpiszemy, zaczniemy myśleć o remoncie.
O interwencję prosiły osoby mieszkające przy ul. Batorego 2/4. XIX-wieczna kamienica popada w ruinę, choć mieszkańcy zapewniają, że regularnie płacą składki remontowe. Przez pewien czas nie było wiadomo jakie będą losy kamienicy, czy nie będzie musiała być wyburzony, więc miasto zablokowało możliwość wykupu mieszkań przez lokatorów. Teraz jest już pewne, że kamienica zostanie na swoim miejscu, a w najbliższym czasie zacznie być modernizowana. Na początek ZGM zajmie się izolacją przeciwwilgociową na fundamentach budynku, potem odtwarzaniem balkonów.
Na poniedziałkowym spotkaniu prezydent dostał oklaski. Tak podziękowali prezydentowi mieszańcy, gdy obiecał, że zostanie w końcu wyburzony budynek przy ul. Lubickiej 24, który może się w każdej chwili rozsypać.
Za trzy lata
Poza tym mieszkańcy prosili, by miasto zaczęło walczyć z królikami, które grasują na cmentarzu miejskim. Okazuje się, że miasto już od trzech lat prowadzi akcję wyłapywania królików. Klatki są rozstawiane wieczorami, a rano Polski Związek Myśliwski wywozi króliki na tereny myśliwskie.
- Sytuacja powinna być opanowana w ciągu dwóch albo trzech lat - mówi Roman Waraksa z wydziału zieleni i środowiska. - W pierwszym roku po wprowadzeniu akcji mieliśmy problemy. Zostawialiśmy klatki na cmentarzu, ale rano, gdy wracaliśmy, nie było ani królików, ani klatek.