Przekonał się o tym jeden z uczniów Gimnazjum nr 2 w Świeciu. Niedawno stracił na krótko telefon komórkowy. Zanim szkoła wezwała policję, skontaktowano się z ojcem gimnazjalisty, którego zapytano czy chce nadać sprawie oficjalny tok. Ten nie wahał się z odpowiedzią. Kilkanaście minut później w gimnazjum pojawili się mundurowi. Zanim na dobre ruszyło przeszukanie budynku, ktoś podrzucił skradziony aparat na korytarz. Najwidoczniej złodziej zdał sobie sprawę z tego, że nie zdoła ukryć komórki. - Gdybyśmy pojawili się po przerwie, telefonu nie byłoby już w szkole - mówi jeden z policjantów. - W takich przypadkach ważne jest, aby działać błyskawicznie. Niestety, zdarza się, że dopiero po kilku godzinach uczeń orientuje się, że coś tracił.
To jedna z przyczyn, dla których stosunkowo rzadko udaje się namierzyć sprawcę. O ile w przypadku urządzeń elektronicznych identyfikacja nie jest większym problemem, to z pieniędzmi wygląda zupełnie inaczej. Praktycznie nie sposób komuś udowodnić, że wyciągnął banknot np. z kurtki pozostawionej w szatni.
Bez rozgłosu
W której ze szkół najczęściej grzeszy się przeciwko siódmemu przykazaniu? Policyjne statystyki nie powiedzą prawdy na ten temat. Choćby z tego powodu, że nie wszędzie sprawa traktowana jest z równą powagą. Niektórzy dyrektorzy, zwłaszcza gdy chodzi o przedmioty stosunkowo niewielkiej wartości, wolą załatwiać to bez rozgłosu. Inni przyjmują zasadę, że kradzież to kradzież.
Pocieszającym może być jednak fakt, że nie jest to problem który w szczególny sposób niepokoi. - W ciągu roku odnotowujemy zaledwie kilka przypadków - podkreśla Ewa Joachimiak, dyrektor Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych w Świeciu. - Biorąc pod uwagę liczbę uczniów, kradzież można potraktować jako zjawisko marginalne.
Dobrze chronione szafki
Niewykluczone, że wpływ na to ma monitoring. Młodzież ma świadomość, że jest filmowana. Nie jest też łatwo dostać się do pokoju nauczycielskiego, który chroni elektroniczny zamek otwierany specjalną kartą. Na straży porządku stoi też portier uważnie przyglądający się wchodzącym i wychodzącym z budynku ZSP.
O zaletach posiadania monitoringu nie trzeba też przekonywać Renaty Adamskiej, dyrektorki Gimnazjum nr 3 w Świeciu. - Szczerze mówiąc, nie przypominam sobie kiedy po raz ostatni wzywaliśmy policję - zastanawia się. - Na pewno nie ginie nic z szafek, bo powszechnie wiadomo, że właśnie na nie skierowane są kamery.
Problemów ze złodziejami nie ma też LO w Nowem i to bez monitoringu. - Odpukać; już bardzo dawno nie było żadnej kradzieży - usłyszeliśmy w liceum. - I mamy nadziej, że jeszcze długo tak pozostanie. Być może ratuje nas to, że jesteśmy niedużą szkołą, gdzie wszyscy się znają i pojawienie się kogoś obcego zawsze jest zauważone.