Chodzi o maratończyka Ryszarda Kałaczyńskiego z Wituni.
Pod koniec ub.r. Ryszardowi Kałaczyńskiemu minęło dziesięć lat długodystansowego biegania. Przez te lata przebiegł 37 certyfikowanych klasycznych maratonów w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie i wielu innych polskich miastach. Brał też udział w biegach na sto kilometrów w Kaliszu i Boguszowie-Gorcach. Największym wyzwaniem jest dla niego jednak 240-kilometrowy bieg "Spartakusa" w Grecji. Sześć razy próbował pokonać 246 km z Aten do Krety. Niestety, dotychczas pokonał 190 km tego najcięższego biegu świata. Powód - brak wyszkolenia w górach.
Jak rolnikowi z Wituni, który do gospodarstwa musi dorabiać w Holandii, starcza na starty w maratonach? - Nie starcza, bo mam na utrzymaniu rodzinę i gospodarstwo - mówi Ryszard Kałaczyński. - Biegam codziennie po 25 kilometrów. Niestety, zarówno w Polsce, jak i w Holandii trenuję tylko na równinie. Na górskie treningi już nie starcza. Nie lubię prosić, ale potrzebni mi są sponsorzy. Do tej pory po kilkaset złotych dołożyła firma pośrednicząca w zatrudnianiu w holenderskich ogrodnictwach oraz Urząd Miejski w Więcborku.
Czy na Krajnie nie ma firm, które pomogłyby maratończykowi z Wituni?