Na lokalnej grupie dla bydgoszczan ukazał się post mężczyzny, koczującego w pobliżu przystanku tramwajowego. To w miniony weekend. Autor prosił o koce i jedzenie dla swojego psa, a jak ofiarodawcy mogą, to też dla niego. Internauci licznie pofatygowali się do potrzebującego. Kilka godzin później bezdomny miał wiele koców i żywności.
- W poniedziałek rozdam nadmiar darów innym bezdomnym - zapowiedział w rozmowie z nami.
Wyjaśnił, skąd ma dostęp do internetu. - Mam komórkę i cztery powerbanki, które znajomy mi naładował. Internet wziąłem na kartę. Płacę 35 złotych miesięcznie. Ludzie dobrej woli czasem jakiś pieniądz przekażą. Nikogo nie zaczepiam i nie proszę o kasę. Bywa, że siedzę przed sklepem, właśnie z psem i stawiam przed sobą kartonik. Kto chce, ten wrzuci datek.
O swojej przeszłości też wspominał. - Pochodzę z Bydgoszczy. Tutaj mieszkałem do czasu ukończenia zasadniczej szkoły zawodowej, akurat handlowej. Jeszcze pod koniec szkoły zacząłem mocno imprezować, a na imprezach piłem i brałem narkotyki, wiele różnych. Chyba nie było takich, których bym nie próbował.
Jakby wychowawca
Trafił do Monaru. - Wychodziłem na prostą, bez picia i drugów. Potem byłem w stowarzyszeniu, które wspierało młodzież. Udzielałem się w nim. Zostałem nawet niepisanym wychowawcą. Nie podobało mi się jednak to, że te dzieciaki prawie nie mają dyscypliny. Robiły, co chciały i wychodziły, kiedy chciały. Zgłaszałem nieprawidłowości prezesowi, raz, drugi. Ignorował moje uwagi i tak samo kłopoty w placówce. To prawdopodobnie dlatego, że gdyby wprowadził rygorystyczne zmiany i zainteresowałyby się nim urzędy, straciłby dotacje. Odszedłem.
Wrócił do życia, pełnego balang. - W ogóle nie ciągnęło mnie do rodzinnego domu. Zawsze znajdowałem towarzystwo. Wzywały mnie przygody i alkohol. Rodzice zmarli. Najpierw, 12 lat temu, ojciec. Pogrzeb mamy odbył się trzy lata temu. Z siostrą mam znikomy kontakt. Jedynym towarzyszem był najpierw kot. Teraz mam psa. Podróżuję z nim po całej Polsce od trzech lat.
Do schroniska mężczyzna pójść nie zamierza. - Nie wolno w nim trzymać zwierząt, a ja psa nie zostawię - zarzekał się. Nie tylko o czworonoga chodzi. 42-latek dodał: - Przestałem zażywać narkotyki. Pod tym względem jestem czysty, ale piwa jednego czy dwóch nie odmówię.
Internauci, którzy poświęcili swój czas, aby pojechać do bezdomnego, dodać otuchy i przekazać dary, szybko się rozczarowali
Bezdomny zablokował możliwość dodawania komentarzy pod swoim postem, ale oni napisali osobne opinie na forum. Brzmiały chociażby tak: - Jeżeli ktoś z was pomógł mu, to wiedzcie, że wasza pomoc poszła już na handel. Padło mnóstwo szyderczych słów ze strony owego pana i jego współtowarzyszy. Takim ludziom się nie pomaga. Byłem, słyszałem, widziałem.
Kolejny wpis: - Uważajcie, komu pomagacie. Nie każdemu warto. Mężczyzna nie przepracował ani roku. Żyje z żebractwa, jeszcze psem się wysługuje i litość u obcych wzbudza. Pana dać na przymusowy odwyk, psa do domu tymczasowego. Może jak pan weźmie się za siebie, to pies do niego wróci.
Polacy oceniają rząd: mieszane opinie po roku
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Ostrowska-Królikowska pierwszy raz o wnuczce. Radosne słowa do maleńkiej Jadzi [FOTO]
- "Królowa Życia" wreszcie ściągnęła doczepy. Szok, co naprawdę ma na głowie | ZDJĘCIA
- Nie uwierzycie, gdzie pracuje dziewczyna Żyły. Jej koleżanki pękają z zazdrości
- Sąd orzekł, że to Zając jest winna w sprawie jej dzieci. Wymierzył jej bolesną karę