Według informacji "DGP" w ubiegłym tygodniu najpopularniejsza sieć dyskontowa w kraju otrzymała kolejne alarmy o podłożeniu ładunków wybuchowych w sklepach. Tym razem miały one wybuchnąć w Gdańsku i Tarnowie. Od początku roku informacje o bombach paraliżowały pracę Biedronek w Katowicach, Nowym Sączu, Tomaszowie Lubelskim oraz pod Warszawą.
Czytaj również: Niedziele handlowe 2019 powinny zniknąć? "Wolę siedzieć w pampersie na kasie, niż pracować w niedzielę"
Czytamy tam dalej, że 2019 rok nie jest pod tym względem wyjątkowy. Do licznych incydentów dochodziło też w poprzednich latach. Po raz pierwszy jednak kierownicy sklepów Biedronka otrzymali zakaz przeprowadzania ewakuacji, nawet gdy z takim zaleceniem zwróci się do nich policja. Jak wyjaśniają przedstawiciele Solidarności w gdańskiej Biedronce, komunikat został przesłany sms-em z dopiskiem „taka jest decyzja zarządu”.
Tyle "bez ściemy" zarabiają kasjerzy w Biedronce i Lidlu! Zobacz najnowsze stawki netto
Obecnie związkowcy ustalają, do ilu placówek i z jakich regionów kraju trafiło takie zalecenie. Przedstawiciele związku zastanawiają się także, co powinni z tym zrobić.
Oto stanowisko Jeronimo Martins w tej sprawie, które otrzymała Strefa Biznesu: Arkadiusz Mierzwa, kierownik ds. komunikacji kKorporacyjnej napisał: „Bezpieczeństwo klientów i pracowników sieci Biedronka jest – i zawsze było – naszym priorytetem. Ściśle współpracujemy w tym zakresie z policją i innymi właściwymi służbami. Podkreślamy, że decyzja o ewentualnej ewakuacji jest zawsze podejmowana lokalnie na podstawie oceny ryzyka i rekomendacji policji dotyczącej konkretnej sytuacji, a zarząd sieci nie podejmował żadnej decyzji dotyczącej ewakuacji. Wszystkie alarmy, które miały miejsce w ostatnich miesiącach w sklepach kilku różnych sieci handlowych, ale także innych instytucjach, w tym urzędach publicznych, okazały się fałszywe”.
