Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Biegli patolodzy: Andrzejowi W. zadano kilkadziesiąt ciosów, kilkanaście z wielką siłą. Nie miał szans na przeżycie

(my)
Jedno z narzędzi zbrodni - własnoręcznie zrobiony przez oskarżonych tasak
Jedno z narzędzi zbrodni - własnoręcznie zrobiony przez oskarżonych tasak Fot. Maciej Myga
- Tak drastyczne przypadki jak ten rzadko zdarzały się w mojej karierze - mówiła biegła patolog podczas piątkowej rozprawy oskarżonych o samosąd w Janowie. Pięciu mężczyzn dosłownie zmasakrowało tam kryminalistę, który terroryzował wieś.

pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Przed rozprawą dwóch pracowników sądu przyniosło do sali długie pakunki. Okazało się, że to dowody - narzędzia zbrodni. Oprócz samodzielnie wykonanego tasaka była też ponad metrowa, nieokorowana drewniana belka i metalowa rura.

Tymi narzędziami pod koniec czerwca ubiegłego roku pięciu mężczyzn skatowało 46-letniego Andrzeja W., kryminalistę, siejącego postrach we wsiach w pobliżu Dąbrowy Chełmińskiej. W. nie tylko kradł, groził i wdawał się w bójki z mieszkańcami, ale także od trzech lat współżył z 16-letnią obecnie Kamilą K. Napastnikami byli m.in. jej brat i wujek.

W piątek przez dwie godziny przesłuchiwano dwoje biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum w Bydgoszczy. Referujący opinię po sekcji zwłok lekarz podzielił obrażenia Andrzeja W. na kilka grup. Najwięcej ciosów zadano w głowę.

- To były rany rąbane i tłuczone. Połamane zostały wszystkie kości czaszki oprócz dolnej przedniej z prawej strony. Ogółem ofierze zadano kilkadziesiąt ciosów, w tym kilkanaście z wielką siłą. Można przyjąć, że każde z obrażeń głowy mogło być śmiertelne - tłumaczył biegły.

Sędzia Krzysztof Noskowicz pytał, czy jakiekolwiek z obrażeń wskazują na to, że zaatakowany mógł się bronić.
- Naszym zdaniem nie zasłaniał się przed ciosami. Nie było obrażeń wewnętrznych części rąk - stwierdził patolog. Jego przełożona potwierdziła wyniki sekcji i dodała: - To był wyjątkowy przypadek. Podobne nie zdarzają się często. Zgon nastąpił w minutę po zadaniu jednego z ciosów w głowę. To niemożliwe, żeby poszkodowany żył po przyjeździe policji - zeznała lekarka.

Proces zbliża się ku końcowi. Wyrok w sprawie Piotra D., Andrzeja N., Remigiusza N., Sylwestra K. i Przemysława S. zapadnie na początku przyszłego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska