Początkowo Himmler wpadł w szał i według niektórych źródeł wysłał do komendanta obozu w Sachsenhausen rozkaz likwidacji gen. Stefana Roweckiego, ps. Grot (dowódca Armii Krajowej aresztowany na ul. Spiskiej 30 czerwca 1943 r. w wyniku zdrady). Potem zapewniał Führera, że naród polski, blokujący Niemcom od siedmiu wieków drogę na Wschód, zostanie pokonany raz na zawsze w ciągu pięciu-sześciu tygodni.
Powstańcy natomiast zakładali, że w sprzyjających warunkach utrzymają się... pięć, sześć dni. Walczyli 63! Z wielu dzielnic wypędzili okupanta, ale miasta nie przejęli. Walczyli bohatersko, tragicznie, zachłannie, by wroga raz na zawsze pokonać. Ponieśli straszną ofiarę.
"My, powstańcy warszawscy z polskiego romantyzmu wzięliśmy wszystko, co było pozytywnego, podobnie jak bohaterowie poprzednich powstań i dzięki temu utrzymaliśmy naszą tożsamość do dziś, mimo tak licznych trudności, jakie mieliśmy w naszej historii" - pisał przed kilkoma laty na łamach "Pomorskiej" ław Abramek, zmarły w 2006 r. prezes Związku Powstańców Warszawskich w Bydgoszczy.
Pojutrze 65. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego - insurekcji, w której walczyli nie tylko warszawiacy. I która była nie tylko walką o wolność stolicy, ale także bitwą o Polskę.
Od kilku lat Instytut Pamięci Narodowej przypomina o Powstaniu i apeluje do Polaków, by 1 sierpnia, o godz. 17.00, gdy zawyją syreny, każdy na nas zatrzymał się i chwilą ciszy uczcił tych, którzy walczyli za naszą wolność. Wzorem lat ubiegłych wydał też ulotki, które będą rozdawane w całym kraju.