W Galerii Sztuki Współczesnej jubileusz 30-lecia pracy twórczej obchodzili Elżbieta i Andrzej Bednarscy. Takie wernisaże są zawsze bardziej uroczyste, bardziej tłumne. W miniony piątek było także w salonie przy Miedzianej bardzo rodzinnie, bo
"... Bednarscy to klan"
jak powiedział któryś z wernisażowych gości. Elżbieta i Andrzej, tworzący wciąż aktywny artystyczny i życiowy duet, mają od kilku lat kontynuatora - to ich syn - Bartosz Cyprian. Skończył tę samą uczelnię, ten sam wydział, który przed laty ukończyli rodzice. I tak jak oni projektuje i wykonuje witraże. Każdy z nich, o czym mówiła otwierając wystawę Małgorzata Jabłońska z Galerii Sztuki Współczesnej, szuka inspiracji gdzie indziej. Dla Elżbiety Bednarskiej jest to często pejzaż. Stąd tak wiele witraży będących
próbą witrażu malarskiego
Prace Andrzeja Bednarskiego są bardziej ascetyczne, choć "surowość" łagodzi niespodziewany element - wkomponowane weń muszle. Najmłodszy z klanu rypińskich witrażystów, Bartosz Cyprian Bednarski, potrafi odnaleźć własną drogę. Jego prace sprawiają wrażenie lekkich, przestrzennych konstrukcji ze szkła i metalu. - Wolałabym, żeby wybrał bardziej stabilny zawód - mówiła przed laty o synu Elżbieta Bednarska. - Mógłby skończyć na przykład stomatologię... Wkrótce okazało się, że Bartosz
pójdzie w ich ślady
Choć na pewno zna ten zawód zarówno z dobrej, jak i złej strony. Nie jest łatwo być artystą... - ale to już przemyślenia niezbyt pasujące do jubileuszu, podczas którego panowała miła atmosfera. Oczywiście nie zabrakło wspomnień... Niektórzy narzekali jedynie, że czas biegnie tak szybko - przecież dopiero co w tym samym miejscu Elżbieta i Andrzej Bednarscy obchodzili 25-lecie pracy twórczej. W katalogu wystawy wydrukowano wówczas dedykowany im wiersz, autorstwa Jana Gawina: "Otoczę cię światem moich witraży, zobaczysz teatr kolorów i cieni, zaklętych w chłód szkła i giętkich metali..."
