https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bo konie były spragnione

Tekst i fot. DARIUSZ NAWROCKI
Róża Morawska mieszka w Warszawie. Jest prezesem Jeździeckiego Klubu Sportowego "Łoś" pod Warszawą.
Róża Morawska mieszka w Warszawie. Jest prezesem Jeździeckiego Klubu Sportowego "Łoś" pod Warszawą. fot. DARIUSZ NAWROCKI
Kuracjuszka wypoczywająca w Inowrocławiu nie mogła przejść obojętnie obok spragnionych koni.

Podczas spaceru po Solankach dotarła do stadniny. Była niedziela. Skwar lał się z nieba. Weszła do stajni.

- Konie zachowywały się bardzo niespokojnie. Zauważyłam, że nie mają wody. Nikogo z obsługi nie widziałam, więc szybko zaczęłam znosić wodę wiadrami. Pomogła mi pewna inowrocławianka. Strasznie się zmęczyłyśmy, ale ugasiłyśmy pragnienie koni. Każdy koniarz na moim miejscu zachowałby się podobnie - opowiada Róża Morawska.

Mieszka w Warszawie. Jest prezesem Jeździeckiego Klubu Sportowego "Łoś" pod Warszawą. Przed laty sędziowała zawody jeździeckie. Z końmi związana jest od dziesięcioleci. - I z tego właśnie powodu mam kłopoty z kolanami. Stąd moja wizyta w inowrocławskim sanatorium - opowiada.

Poprosiła "Gazetę Pomorską" o interwencję w tej sprawie. Obawiała się bowiem, że to co zastała w niedzielę, jest praktyką w stadninie. Udaliśmy się tam wspólnie z Ireną Nowakowską, prezesem inowrocławskich Animalsów.

Właściciel przyznał, że w niedzielę bardzo mocno zawiódł się na swoim pracowniku, który z jakiś powodów nie podał koniom wody. - Zwolniłem go z pracy - usłyszeliśmy. Zapewnił nas, że niedzielna sytuacja była wyjątkowa, a konie są pod dobrą opiekę. Szefowa Animalsów dokładnie przyjrzała się zwierzętom. Nie miała zastrzeżeń co do stanu ich zdrowia.

***

Pani Róża jest jedyną osobą, która zgłaszała nam zastrzeżenia dotyczące tej stadniny. Warszawianka ma nadzieję, że opisana przez nas historia to incydent, który nigdy już się nie powtórzy. My również mamy nadzieję.

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

E
Evita
co nie zmienia faktu że konie w Stangrecie nie mają tak dobrych warunków na jakie zasługują i to powie każdy
m
mieszkaniec
No i ci inowrocławiacy?Mieszkanka W-wy pokazała jak należy po ludzku postępować.WSTYD,ale to z małymi wyjątkami norma w tym miasteczku.Dziękuję p.Różo.A właściciel jak sama nazwa wskazuje obowiązany jest dbać o swoją własność-niech sam nie pije w te upały również.Zwolnił pracownika-olaboga ale gest!Tu na kujawach dziwni ludziska mieszkają.
F
FRYGA
Pani Różo serdecznie dziekuję za okazaną troskę i pomoc dla tych koni.
Przykrym jest tylko ten fakt,że Pani - osoba z Warszawy / nie z Inowrocławia / zainteresowała się i pomogła tym spragnionym koniom a nie uczynił tego nikt z Inowrocławia czy tez z ludzi / personelu / tej stadniny.
Uważam, - jeżeli prowadzi się interes - stadninę czy tez inny a ma się w otoczeniu tam zwierzęta czy to tam pracujące czy też pilnujące - powinno ZAWSZE SIĘ DBAĆ - czy to o pożywienie, czy to o picie czy też o stosowne ocieplenie bud w okresie zimowym itd.
WIELKI WSTYD ZA TEN INCYDENT !!!
ORAZ
JESZCZE RAZ WIELKIE PODZIĘKOWANIA DLA PNI RÓŻY Z WARSZAWY I ŻYCZENIA UDANEGO WYPOCZYNKU
pst. Nie każdy ma serce dla zwierząt i to okazuje !!!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska