Trybunał Praw Człowieka rozpatrzył na razie dwie skargi na przeludnienie w celach.
Krzysztof Orchowski ma dostać 3 tys. euro zadośćuczynienia za przebywanie w celi, gdzie na więźnia przypadało mniej niż ustawowe 3 m kw. Norbertowi Sikorskiemu przyznano 3,5 tys. euro.
We Wrocławiu i w Koszalinie, gdzie odbywali karę, więzienie było przeludnione o 10 proc.
Trybunał w Strasburgu uznał, że przebywanie w celi, gdzie nie ma minimum 3 m kw. na osobę, jest naruszeniem art. 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, który zakazuje okrutnego lub poniżającego traktowania.
Trybunał zauważył, że problem przeludnienia w polskich zakładach karnych pojawił się w 2000 roku, gdy ministrem sprawiedliwości był Lech Kaczyński, który zaczynał wymagać od prokuratorów powszechnego stosowania aresztów wobec podejrzanych.
Efekt był taki, że w 2002 roku w niektórych więzieniach było o 40 proc. więcej osadzonych niż być powinno. W 2006 roku na 72 tys. miejsc przypadało 90 tys. osadzonych!
W tej chwili sytuacja w kraju i regionie wydaje się opanowana. Nadwyżka w polskich więzieniach wynosi "jedynie" 1 proc. Ale w Trybunale na rozpatrzenie czeka ponad 150 wniosków o odszkodowanie.
Sytuacja w regionie nie jest zła, ale są więzienia, gdzie przeludnienie jest widoczne.
Najgorzej jest w areszcie w Chełmnie - tam przeludnienie sięgnęło w połowie roku 16 proc. na oddziale w Zamrzenicy na 57 miejscach było 60 osadzonych. W Inowrocławiu w areszcie było za dużo o 9 osadzonych, a w Toruniu - o 16.
W Grudziądzu na 374 miejscach karę odsiaduje 407 więźniów.