Protest był spokojniejszy niż się początkowo spodziewano. Nie było gwizdów, syren i przemówień. Nikt nie skandował haseł nawołujących do ustąpienia zarządu. "Krzyczały" natomiast hasła na licznych transparentach i tablicach: "Chcemy inwestycji, a nie obietnic", "Stop destrukcji Solino", "Nie pozwolimy, by Orlen zniszczył nas, jak Ciech zniszczył Zachem".
Jerzy Gawęda, szef zakładowej "Solidarności" przyznał w rozmowie z dziennikarzami, że załoga obawia się, iż Solino podobnie jak współpracujący z nim Anwil oraz zakłady sodowe w Inowrocławiu i Janikowie podzielą los bydgoskiego Zachemu.
Manifestacja przebiegała spokojniej ze względu na sygnały, jakie dotarły do związkowców ze stolicy. - Propozycje rozmów, jakie przyszły z Warszawy odbieramy jako wyraz dobrej woli. Dlatego też trochę łagodniej protestujemy. Ale protestować będziemy i nie odpuścimy. Tutaj chodzi o miejsca pracy, ale nie tylko. Jest to firma strategiczna, ponieważ zawiaduje podziemnymi zbiornikami paliw płynnych - tłumaczy Jacek Żurawski, szef regionalnej "Solidarności".
W najbliższy piątek w Centrum Dialogu w Warszawie ma się odbyć spotkanie, w którym uczestniczyć będą prawdopodobnie prezes Orlenu, przewodniczący rady nadzorczej spółki oraz Zdzisław Gawlik - sekretarz stanu w Ministerstwie Skarbu Państwa. - Mam nadzieję, że te rozmowy wreszcie uporządkują sytuację. Sądzę, że prawie dwumiesięczny protest dał czas na to, żeby strona rządowa i PKN Orlen przygotowali się do negocjacji. Przyszłość pokaże, co te rozmowy przyniosą - wyznaje Jerzy Gawęda.
Tymczasem Karolina Sobieraj z IKS Solino cały czas podkreśla, że związkowcy mówią o zagrożeniach, które tak naprawdę nie istnieją. - Mimo apelu kilkudziesięciu pracowników skierowanego do liderów związkowych o zaprzestanie protestu, ze strony związków zawodowych cały czas widzimy brak woli dialogu. Zaostrzenie protestu poprzez pikiety i blokady dróg jest działaniem całkowicie niezrozumiałym i nie znajduje żadnego uzasadnienia merytorycznego - wyznaje.
Warto zaznaczyć, iż w tym samym czasie we Włocławku blokadę drogi krajowej zorganizowali związkowcy Anwilu. Protestowali przeciwko planowanej od 2015 roku zmianie obecnego systemu pięciobrygadowego na czterobrygadowy.
