W odpowiedzi na plany zatrzymania produkcji sody w janikowskiej fabryce spółki Qemetica, w pobliżu zakładu odbyła 3 marca się akcja protestacyjna z udziałem mieszkańców miasta, pracowników fabryki i związkowców. W tym samym czasie, w budynku po sąsiedzku, o tym co zrobić, by zakład nadal działał dyskutowano na spotkaniu zainicjowanym przez Wojewódzką Radę Dialogu Społecznego.
- Jesteśmy świadkami bardzo niebezpiecznych decyzji, które mogą zrujnować nasze życie i zniszczyć naszą społeczność. Zamknięcie zakładów sodowych to nie tylko utrata miejsc pracy, to atak na naszą godność i naszą egzystencję. Nie możemy milczeć, gdy nasze rodziny stają w obliczu bezrobocia, a nasze domy mogą zostać pozbawione podstawowych warunków, jak odprowadzanie ścieków, ogrzewanie i dopływ ciepłej wody - mówiła Olga Wojciechowska, współorganizatorka akcji protestacyjnej.
W swoim wystąpieniu apelowała o głośny protest, by wszyscy usłyszeli, że Janikowo nie jest miejscem, w którym można lekceważyć potrzeby mieszkańców.
Z kolei Mariusz Majka, także współorganizator akcji protestacyjnej zwracał uwagę, że problem spowodował unijny "Zielony Ład".
- Polskę zalewa tania soda z Turcji. Do jej produkcji używany jest węgiel i gaz, a więc paliwa, które nie są tam obciążone dodatkowymi opłatami ETS. Przez zieloną politykę Unii i rządów, w naszym kraju przemysł, w tym przemysł chemiczny stoi na skraju zapaści. W regionie mamy dwa zakłady produkujące sodę. Do produkcji potrzebny jest kamień wapienny z pobliskiej kopalni. W przypadku zamknięcia produkcji sody w samym Janikowie pracę może stracić 1500 osób. Tak samo w zakładzie w Inowrocławiu i kopalni kamienia - podkreślił Mariusz Majka.
Zaznaczył on, ze protestujący domagają się od władz w Warszawie natychmiastowego odrzucenia unijnego "Zielonego Ładu", jak robią to Włochy i Słowacja oraz wprowadzenia cła na sodę z Turcji.
Głos zabierał przedstawiciel federacji związkowych. Zauważył, że w Unii Europejskiej przez ETS, czyli obowiązujące normy spalin zamyka się zakłady. Tymczasem Chiny, USA, Rosja, Indie funkcjonujące bez ETS-u rozwijają się i biją nas na głowę.
- Turcja nie należy do Unii Europejskiej. Tam też nie ma żadnego ETS-u. Oni produkują sobie sodę o 30 procent tańszą niż nasza. Robią to do oporu, a nas będą zamykać - podkreślił Przemysław Binkowski.
Podczas protestu padła deklaracja eskalacji działań, po blokadę dróg, palenie opon, wywożenie winnych na taczkach. Podarto też unijną dyrektywę o ETS-e i podeptano flagę Unii Europejskiej.
Protestujący chcieli, żeby ich delegacja została zaproszona na posiedzenie zorganizowane przez Wojewódzką Radę Dialogu Społecznego. I tak też się ostatecznie stało. Wcześniej jednak do protestujących zeszli przedstawiciele WRDS - Andrzej Arndt i Roman Rogalski.
- Dziękujemy że przyszliście, bo problem musi być rozwiązany. To miasto umrze, jeśli tan zakład zostanie zamknięty. Problem jest jednak do rozwiązania w 20 procentach w Warszawie przed ministerstwami oraz w 80 procentach w Brukseli. Jeśli macie siłę i energię to musimy jechać do Brukseli. Bo to nie tylko problem Janiksody, ale i innych polskich zakładów. Jako rada możemy jedynie wypracować stanowisko. Dlatego poświęćcie czas sensownie, żebyśmy wygrali - mówili do protestujących.
