W doliczonym czasie gry Michał Wróbel (Czarni Żagań) uderzył w poprzeczkę. Po tym strzale w polu bramkowym padł jeden z graczy z Grudziądza, a bramkarz Olimpii Paweł Zarzycki rozpoczął przepychankę z piłkarzami gospodarzy.
Sędzia Mariusz Jasina z Wrocławia, który tego dnia kompletnie nie radził sobie z wydarzeniami na boisku, pokazał trzem graczom żółte kartki. To tylko rozwścieczyło piłkarzy i trenerów. Na boisku szybko znaleźli się szkoleniowcy Olimpii, w jedno miejsce zbiegli się wszyscy zawodnicy obu drużyn i za chwilę zaczęła się ogromna przepychanka. Sędzia nie widząc innego wyjścia zakończył mecz w 94 minucie.
Po meczu goście szybko uciekli do szatni. Kilka minut później pod budynkiem stał ich kierownik, który dzwonił na policję. - Zawodnicy Czarnych atakują naszą szatnię, potrzebujemy pomocy, bo nie ma tu ochrony - wykrzykiwał do telefonu.
Zaglądnęliśmy do budynku klubowego, ale tam nikt nikogo nie atakował. - Kopali w naszą szatnię - utrzymywali piłkarze z Grudziądza, długo po meczu siedząc w szatni.
Do sprawy wrócimy.