Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bomba biologiczna tykała pod oknami ludzi

Łukasz Ernestowicz [email protected] tel. 56 45 11 925
Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki (z prawej) najpierw chciał, żeby niebezpieczne śmieci sprzątali strażacy. Potem odpowiedzialność zrzucił na urzędników starostwa powiatowego
Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki (z prawej) najpierw chciał, żeby niebezpieczne śmieci sprzątali strażacy. Potem odpowiedzialność zrzucił na urzędników starostwa powiatowego Łukasz Ernestowicz
Osiem ton strzykawek, szklanych fiolek, zakrwawionych bandaży, być może nawet szczątek ludzkich ciał rozkładało się na polu rolnika z gminy Książki i w garażu mieszkańca Wąbrzeźna. Obaj usłyszeli zarzuty.
Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki (z prawej) najpierw chciał, żeby niebezpieczne śmieci sprzątali strażacy. Potem odpowiedzialność zrzucił na urzędników
Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki (z prawej) najpierw chciał, żeby niebezpieczne śmieci sprzątali strażacy. Potem odpowiedzialność zrzucił na urzędników starostwa powiatowego Łukasz Ernestowicz

Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki (z prawej) najpierw chciał, żeby niebezpieczne śmieci sprzątali strażacy. Potem odpowiedzialność zrzucił na urzędników starostwa powiatowego
(fot. Łukasz Ernestowicz)

To przerażające! - bulwersują się sąsiedzi obu mężczyzn. - Nie mieliśmy pojęcia, że mamy takie świństwo pod nosem!

Odpady składowane były w dwóch miejscach. Siedem ton wylądowało przy podwórku gospodarza ze Szczuplinek - miejscowości w gminie Książki w powiecie wąbrzeskim. Tonę niebezpiecznych śmieci przechowywał właściciel firmy transportowej w garażu i swoim samochodzie. To on wywoził odpady na pole rolnika.

Przyjmował odpady. Dostawał alkohol

- Podobno płacił mu śmiesznie małe pieniądze. A czasami przyjmował odpady za pół litra - mówią ludzie ze Szczuplinek, z którymi udało nam się porozmawiać.
To wersja nieoficjalna. Oficjalnie we wsi nikt o niczym nie wiedział. - Dowiedziałam się o sprawie z mediów. Syn zadzwonił z Hamburga, żebym telewizję włączyła - mówi Elżbieta Nowak, sąsiadka z gospodarstwa obok. - Nie dociera to do mnie, że tam tyle odpadów leżało. Nie mogę w to uwierzyć! W okolicy biega sporo psów. Z pewnością rozniosły zarazki.

Czytaj: Tony porzuconych medycznych odpadów w Wąbrzeźnie i Szczuplinkach! [zdjęcia]

Wczoraj śmieci na posesji zabezpieczali strażacy. - Odpady odbierze specjalistyczna firma utylizacyjna z Bydgoszczy. Strażacy pomogą je załadować - zapewniał Jerzy Polcyn, wójt gminy Książki.
- Nie będziemy dotykać tych odpadów. Nie mamy specjalnych ubrań ochronnych. To nie nasze zadanie - tłumaczyli strażacy zawodowi i ochotnicy. I trudno im było odmówić racji.
Firma utylizacyjna na miejscu się pojawiła. Ale nie było chętnych do ładowania niebezpiecznych śmieci.
- Tym problemem powinni zająć się urzędnicy starostwa powiatowego. Gmina swoje zrobiła, a nawet więcej - argumentował wójt Polcyn.

- To gmina powinna wynająć firmę do załadunku. To nie nasz obowiązek, ale pomożemy. Bo widać zadanie przerosło wójta - odbijał piłeczkę Józef Krawczyk, sekretarz starostwa.
Prokurator:- Wiedzieli z czym mają do czynienia
W końcu późnym wieczorem śmieci z posesji rolnika zostały uprzątnięte. Odpady z garażu mieszkańca Wąbrzeźna mają zostać wywiezione w poniedziałek.
Dlaczego niebezpieczne i zagrażające życiu śmieci nie zostały zutylizowane? Na to pytanie szukają odpowiedzi policjanci i prokuratorzy. Wczoraj przesłuchiwali rolnika i właściciela firmy transportowej.

- Kierowali się chęcią korzyści majątkowej - mówi Krzysztof Wernel, prokurator rejonowy z Wąbrzeźna. - Obaj mieli świadomość z czym mają do czynienia. Wskazuje na to fakt ukrycia odpadów. W garażu i na odosobnionym gospodarstwie.
Mężczyźni wczoraj usłyszeli zarzuty niewłaściwego składowania odpadów. Grozi im do pięciu lat więzienia.

Ale zdaniem firmy, która zajmuje się utylizacją odpadów za tę i podobne sytuacje po części odpowiedzialne są też placówki zdrowia.
- Ich dyrektorzy rozstrzygają przetargi na odbiór odpadów medycznych kierując się wyłącznie ceną. Wygrywa najtańsza firma, która może w nielegalny sposób pozbywać się śmieci - mówi Tomasz Kasiorek, kierownik w Zakładzie Utylizacji Odpadów Medycznych z Bydgoszczy.

Sprawą oburzony jest Marek Nowak, dyrektor szpitala w Grudziądzu. - To niebywały skandal! Szpitale i przychodnie powinny się rozliczać z każdego kilograma odpadów. My tak robimy - mówi szef grudziądzkiej lecznicy. - Śmieci nie pochodzą od nas. Jeśli chodzi o przetargi, to nie mamy wyboru. Każda publiczna placówka musi oszczędzać.
Ani rolnik, ani właściciel nie chcieli z nami rozmawiać. - Dziękujemy. Nie mamy nic do powiedzenia w tej sprawie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska