Trucizny ze składowisk Zachemu dotarły już do domów w Łęgnowie. Poseł Piotr Król alarmuje o sytuacji rząd, chce też powołać front ponad podziałami, żeby zdobyć środki na badania terenu.
Wczoraj Dariusz Wrzos, Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska w Bydgoszczy pierwszy raz poinformował, że w dwóch przydomowych studniach przy ul. Toruńskiej i Przyłubskiej w Łęgnowie-Wsi znaleziono substancje, które spłynęły ze składowisk odpadów chemicznych z Zachemu.
Najgorsza sytuacja jest, jak już informowaliśmy, ze składowiskiem „Zielona” w południowo-wschodniej części dawnych zakładów. W 2014 roku wyłączono tam tzw. ujęcie barierowe, które tamowało spływanie toksyn w stronę Wisły.
- Były to trzy studnie, które zbierały wody podziemne, kierowano je do oczyszczenia w
Spółce Wodnej Kapuściska - mówi Dariusz Wrzos. Syndyk dawnego Zachemu nie wykonał decyzji RDOŚ i ujęcia nie włączył. - Odwołał się od decyzji, myślę, że werdykt poznamy w ciągu 2 miesięcy - mówi dyrektor. Problem polega na tym, że RDOŚ nie ma pieniędzy na
przeprowadzenie kompleksowego badania wód gruntowych w Łęgnowie-Wsi i Plątnowie - sprawdzono tylko pięć studni.
- Bezpieczniej byłoby nie pić wody z przydomowych studni w tej okolicy ani nie podlewać nią warzyw - stwierdził podczas wczorajszej konferencji Piotr Król, bydgoski poseł PiS.
Poseł ma pomysł na zdobycie pieniędzy na badania. To ok 1,5 mln złotych. - Udało mi się znaleźć w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko taki budżet, który do tej pory chyba nie był wykorzystywany ze względu na restrykcyjne zapisy - mówi Piotr Król. - Zwróciłem się więc do ministra środowiska z prośbą o zmianę tych kryteriów, co pozwoliłoby te pieniądze uruchomić. Poinformowałem też o tej sytuacji ministra zdrowia z nadzieją, że uda się pozyskać dodatkowe środki.
Poseł podkreślał, że kiedy Zachem przestał istnieć, obowiązki zadbania o środowiska spadły na RDOŚ. - Nie można pozwolić na to, żeby te zanieczyszczenia dotarły do rzek, Wisły i Brdy - stwierdził Król, który zadeklarował współprace ponad podziałami, razem z miejskimi wodociągami, ratuszem i politykami.
Jak już pisaliśmy, wstępne badania rozprzestrzeniania się mogących powodować raka i deformacje DNA trucizn przeprowadziła dr Dorota Pietrucin z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Także teraz AGH przygotowuje plan działań dla RDOŚ.
Szacuje się, że naprawa środowiska po Zachemie może kosztować nawet miliard złotych.