Rzecz działa się na początku czerwca. Napadnięty mężczyzna miał być przedsiębiorcą stawiającym altankę na posesji państwa doktorostwa. A nieszczęsny „rozbój” konsekwencją źle wykonanej pracy.
Zwabiono go - przekonuje prokuratura - do Wilczyna koło Obornik Śląskich. Tu został napadnięty przez czterech zamaskowanych mężczyzn. Całe zdarzenie pani farmaceutka miała nagrywać dyktafonem.
Napad miał zorganizować jeden z lekarzy wraz ze swoją żoną. A w czwórce zamaskowanych napastników miał być drugi z braci lekarzy. Zamaskowani kominiarkami sprawcy rozboju posługiwali się siekierą, ogrodową maczetą i gazem pieprzowym.
Przedsiębiorca został obezwładniony. Napastnicy psiknęli mu w twarz gazem, skopali i pobili. Obrażenia nie były poważne. Jednak zabrali swojej ofierze 2,5 tys. zł gotówki i karty bankomatowe. Następnie kazano mu podpisać „protokół zajęcia ruchomości” i dokument „in blanco”. Na dole pustej kartki miał podpisać się i napisać, że akceptuje treść.
Obaj bracia doktorzy są aresztowani. Wobec pierwszego lekarza, który według śledczych jest organizatorem napadu, zastosowano areszt na dwa miesiące. Drugi lekarz, którzy miał bezpośrednio uczestniczyć w napadzie pod Obornikami Śląskimi, dostał trzymiesięczny areszt.
Pani farmaceutka przebywa na wolności, choć prokuratura chciała i ją wsadzić za kratki. Sąd uznał jednak, że wystarczy w jej przypadku zabezpieczenie w postaci 30 tys. zł kaucji. Cała trójka do postawionych zarzutów się nie przyznaje.
W ostatnich dniach Sąd Okręgowy odrzucił zażalenie na zastosowanie aresztu wobec pierwszego z lekarzy.
Z kolei prokuratura nie zgadzała się z decyzją sądu rejonowego, żeby nie aresztować farmaceutki. Śledczy chcieli zmiany tej decyzji i aresztowania kobiety, ale sąd się nie zgodził.
W najbliższych dniach Sąd Okręgowy we Wrocławiu zajmie się zażaleniem na aresztowanie drugiego z lekarzy.
Tymczasem policja i prokuratura poszukują innych osób, które miały brać udział w bandyckim napadzie.
Zobacz też: Uwaga! TVN: Ośmiolatek prześladowany przez kolegów. Sprawą zajął się sąd