Pogrzeb tragicznie zmarłego Igora Hinza
Dopiero śmierć chłopca otworzyła oczy urzędnikom, którzy po tragicznym wypadku ruszyli w teren, by przyjrzeć się obiektom sportowo-rekreacyjnym w gminie Świecie nad Osą. I podjęli pierwsze, radykalne kroki. - Zamknęliśmy dwa place zabaw. W Rychnowie i Bursztynowie - mówi Mirosław Osiewicz, zastępca wójta Świecia nad Osą.
Okazało się, że zużyły się m.in. elementy drewniane zabawek, inne zostały zniszczone przez wandali i są niekompletne. - Stolarz już zajął się naprawami - zaznacza Osiewicz. - Na razie te place zabaw będą nieczynne.
Urzędnicy mogli kontrolować wcześniej? W połowie kwietnia wójt, Ireneusz Maj zarządził powołanie komisji, która miała między innymi sprawdzić prawidłowość gospodarowania powierzonym mieniem, przestrzeganie przepisów dotyczących bezpieczeństwa i higieny pracy pracowników i uczniów. W mało precyzyjnym piśmie czytamy, że "celem komisji jest zweryfikowanie prawdziwości sygnałów dochodzących do organu prowadzącego."
- Stan boiska i placów zabaw czy sprzętów nie podlegał tej kontroli. Komisja została powołana na kilka tygodni przed tą tragedią - tłumaczy Mirosław Osiewicz, przewodniczący tej komisji. - Sprawdzaliśmy sygnały dotyczące funkcjonowania hali widowiskowo - sportowej (znajduje się ona przy boisku gdzie zginął jedenastoletni Igor - przyp. red.).
Protokół z prac tej komisji ma być gotowy do dziś.
Brat Igora też miał tu wypadek!
Wcześniej o tym, że bramka, która zabiła Igora, stanowi zagrożenie, m.in. władze samorządowe i szkołę informować miała mama chłopca. Powodem jej interwencji był wypadek jej starszego syna, ale na szczęście nie tak tragiczny w skutkach. Skończyło się na ranach głowy. Jak twierdziła w rozmowie z dziennikarzami tvn, Małgorzata Hinz, reakcji ze strony urzędników nie było. - Nie przypominam sobie, żeby takie sygnały do nas dochodziły - twierdzi Mirosław Osiewicz, zastępca wójta w rozmowie z "Pomorską". Jednocześnie zapewnia, że gmina podejmie działania, by uporządkować całą infrastrukturę służącą mieszkańcom.
Przeczytaj również: Dość już wielkich tragedii na małych boiskach! Czekamy na sygnały o złych stanach boisk w całym regionie
Bramki ruchome
Igor Hinz zginął tydzień temu. Razem ze swoim bratem i kolegami grał w piłkę nożną na boisku. Boisku, na które okna gabinetów mają wójt, szef gminnego ośrodka kultury i dyrekcja szkoły. Boisku, na którym oprócz dwóch na stałe wmurowanych bramek znajdowały się jeszcze cztery przenośne. - Były chowane i wystawiane. Różnie - twierdzą mieszkańcy.
Feralnego dnia stały poza murawą. Chłopcy postanowili jedną z nich wykorzystać do zabawy. Igor prawdopodobnie zawisł na niej. Bramka się przewróciła i uderzyła go w głowę. Mimo reanimacji jedenastolatek zmarł.
Na miejscu tragedii wciąż płoną znicze. Ludzie we wsi są wstrząśnięci. - Wszystkie dzieci się tu bawiły. Nie ma u nas Orlika, więc dokąd maluchy miały chodzić?! - rodzice bezradnie rozkładają ręce.
A teraz? - Mają zakaz wychodzenia z domu bez opieki - mówią nam mamy, które spotkaliśmy w Świeciu nad Osą.
Wieś już wie
Mieszkańcy największy żal mają do samorządowców. - Przecież to wszystko podlega pod gminę! Tylko tu każdy kogoś kryje! Wszystko jest zamiatane pod dywan! - denerwują się. - Jedno, wielkie bagno! Po wypadku Igora, od razu na drugi dzień szybko posprzątali podobne bramki w Szarnosiu.
Dodają: - Bardzo współczujemy rodzicom. I niech ktoś za tę tragedię odpowie!
Tymczasem wciąż nie jest jasne, do kogo należała bramka, która zabiła chłopca i kto powinien zajmować się jej eksploatacją oraz zabezpieczeniem. Teren, na którym znajduje się boisko, należy do gminy. Korzysta z niego zarówno szkoła, jak i GOK.
Wicewójt Osiewicz ucieka od konkretnej odpowiedzi: - Ustali to prokuratura.
Tomasz Szpankiewicz, wicedyrektor Zespołu Szkół, do którego uczęszczał Igor, odpowiada konkretnie: - Bramka nie należała do nas. Nie kupowaliśmy jej. Korzystaliśmy z boiska gościnnie w ramach umowy ustnej z wójtem. Wnioski? Będziemy jeszcze baczniej obserwować nie tylko to, co się dzieje w budynku szkoły, ale także wokół.
Grzegorz Gil, dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury: - Trudno mi powiedzieć, czy bramka była nasza czy nie. Trzeba sprawdzić dokumenty. Myślę, że każdego teraz gryzie sumienie.
Obiekt jest ogólnodostępny, nie jest ogrodzony. Nie ma tablicy z regulaminem.
Synku!
Wtuleni w siebie z niewyobrażalnym bólem bijącym z twarzy i płynącymi łzami żegnali swojego syna dwa dni temu rodzice Igora, Małgorzata i Roman Hinzowie. Na miejsce wiecznego spoczynku odprowadzili chłopca pogrążeni w smutku jego rówieśnicy, rodzeństwo, nauczyciele, znajomi, sąsiedzi i urzędnicy.
Gdy mała biała trumna zapadała się w cmentarny dół i rozległa się pieśń "Witaj Królowo", płakać zaczęło też niebo.
Czekamy na sygnały
"Pomorska" od początku tygodnia prowadzi akcję - chcemy pokazać palcem niebezpieczne miejsca i sprzęty na obiektach sportowych, rekreacyjnych oraz placach zabaw.
Są już pierwsze zgłoszenia od Czytelników - m.in. o niezabezpieczonym sprzęcie na boisku w Bursztynowie (gm. Świecie nad Osą), dziurawym ogrodzeniu Orlika na osiedlu Strzemięcin w Grudziądzu, fatalnym stanie trybun boiska w Brzozowie (powiat chełmiński) i zbyt niskim ogrodzeniu boiska we wsi Dębieniec (gm. Radzyń Chełmiński). Każdym sygnałem się zajmiemy. Na następne czekamy pod nr tel. 56 4511-926 i adresem e-mail: [email protected]
Wspólnie zrobimy z tym porządek, by już więcej nie zapalać małych zniczy i nie odwoływać się do myśli przewodniej szkolnej gazetki po nagłym odejściu Igora: "Jakie to życie jest krótkie".
Czytaj e-wydanie »