
Z taserami, wyciągniętymi z piwnicy grudziądzcy strażnicy miejscy (od lewej): Krzysztof Piszewski, Magdalena Plutowska, Bogumiła Leśniewicz, Przemysław Olszewski (z tyłu) i Michał Kozłowski
Do dziś strażnicy nie mają rozporządzenia, jak je stosować.
Grudziądzcy strażnicy schowali pięć taserów do magazynu w piwnicy i prawie o nich zapomnieli. A przydawały się, do obezwładniania
agresywnych osób, w tłumie i w większych grupach na ulicy. Gdy w ścisku trudno wyciągnąć pałkę typu tonfa.
- Na samym początku, gdy mogliśmy ich używać, raz paralizatorem obezwładniłem na błoniach awanturującego się mężczyznę, który wyżywał się na reklamach i ludziach - wspomina jeden ze strażników - Innym razem agresywnego, pijanego klienta jednego z miejscowych lokali.
Teraz paralizator może sobie kupić przeciętny człowiek, ale strażnikom ich używać nie wolno.
- Dostaliśmy je na wyposażenie, krótko po wejściu w życie ustawy o strażach miejskich. Niestety, do dziś nie wyszło rozporządzenie z dokładnymi instrukcjami, jak ich używać - objaśnia komendant straży miejskiej w Grudziądzu Jan Przeczewski - oczywiście wiemy, jak się nimi posługiwać, ale muszą być wydane przepisy, będące podstawą np. do analizy sytuacji, gdyby komuś coś się stało po użyciu tasera. Bo prokurator będzie pytać konkretnie. A my
nie mamy instrukcji!
Dlatego taserów nie wolno nam używać. Tak jest w strażach miejskich w całym kraju.
Grudziądzcy strażnicy wiedzą, jak posłużyć się taserem: przykłada się do umięśnionej części ciała , jak najdalej od serca, np. pleców, uda czy ramienia i człowiek dostaje "miękkich nóg", po czym osuwa się na ziemię. Nie traci przytomności. Nie wolno stosować tasera wobec osób np. z rozrusznikiem serca czy ciężarnych kobiet.
- Jednak korzystania w ogóle z nowoczesnych taserów zabrania nam nowelizacja ustawy o strażach miejskich z czerwca 2003 r. - mówią z rezygnacją strażnicy.
Wsparcie policji
- Oczywiście i bez paralizatorów radzimy sobie w służbie - zaznacza komendant Przeczewski - jednak lepiej uzbrojony strażnik jest skuteczniejszą asekuracją dla policjanta, we wspólnych patrolach. Potrzebne nam tasery, ale i broń oraz nowe uprawnienia. Moglibyśmy np. przewozić pijanych do Izby Wytrzeźwień. W ub.r. policja odwiozła do izby aż 2.200 osób, a my 178.
Poseł Janusz Dzięcioł (były strażnik) nadal działa w krajowej radzie komendantów straży miejskich i zmierza do wzmocnienia ustawowego municypalnych: - Zanim zaczniemy zabiegać o utworzenie policji lokalnej, zwiększymy uprawnienia istniejącej straży miejskiej. Musi mieć większe kompetencje i broń.
Już teraz niektórzy strażnicy otrzymują broń np. do konwojowania pieniędzy czy ochrony obiektów. Mogą ją dostać także w sytuacji podwyższonej gotowości, w obliczu poważnego zagrożenia.