Plakat, który pojawił się w bydgoskiej placówce, w gablocie NSZZ "Solidarność", jest odpowiedzią na wyemitowany przez TVP niemiecki serial "Nasze matki, nasi ojcowie".
W ocenie autora afiszu - stowarzyszenia Reduta Dobrego Imienia, film zawiera stek kłamstw, stąd taka reakcja.
O tym, że w witrynie "Solidarności" zawisł plakat, dyrekcję szpitala im. Biziela poinformowali inni pracownicy. Reakcja była natychmiastowa. Szefowa placówki zwróciła się do związków z prośbą o usunięcie posteru. Jak informuje Kamila Wiecińska, rzeczniczka prasowa lecznicy, plakatu już nie ma. - To była pierwsza taka sytuacja - wskazuje. - Nigdy wcześniej nie musieliśmy interweniować z powodu informacji ukazujących w szpitalnych gablotach.
A mają je nie tylko działające w "Bizielu" związki zawodowe, lecz także izba lekarska, pielęgniarska oraz stowarzyszenia związane ze służbą zdrowia. - To, co pojawia się na tablicach, nie przechodzi przez dyrekcję - tłumaczy Kamila Wiecińska. - Ale jeśli są to informacje, które mogą wzbudzić mieszane uczucia, dyrekcja reaguje.
Większą kontrolą objęta jest natomiast korkowa tablica dla pacjentów, która znajduje się w holu głównym przy rejestracji. Trafiają na nią ogłoszenia dotyczące badań profilaktycznych, ale też informacje na temat sprzedaży używanego sprzętu medycznego czy wynajmu mieszkania dla studentów.
Czytaj: Nad ich matkami i ich ojcami unosi się duch książek Jana Grossa
W zamieszczane w witrynach treści nie ingeruje również szpital im. Jurasza w Bydgoszczy. - Oczywiście, pod warunkiem, że nie naruszają one godności osobistej osób trzecich - podkreśla Marta Laska, rzeczniczka placówki.
Z sytuacją, do której doszło w "Bizielu", bydgoski "Jurasz" nie miał nigdy do czynienia. - W związku z tym, że odpowiedzialność za rozpowszechnianie tego typu treści leży również po stronie szpitala, z pewnością należałoby zareagować tak, aby niezwłocznie je usunięto - odpowiada Marta Laska, rzeczniczka "Jurasza", którą zapytaliśmy, co zrobiłby szpital, gdyby podobny plakat zawisł w szpitalnej gablocie.
Czytaj: Rozgrzeszanie ich matek i ojców?
Czy publiczna lecznica jest odpowiednim miejscem do wyrażania swoich poglądów politycznych lub haseł typu: "Brudne szkopskie łapy precz od AK-owców!"? - Reakcja na ten film jest grubo przesadzona - komentuje prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. - I naprawdę, unikałbym mieszania w to szpitala.
Jak tłumaczy, z punktu widzenia konstytucji, plakat nie wprowadza nienawiści rasowej, ale jest niestosowny.