Jeśli nie powstrzymamy tego wirusa teraz, to w marcu będziemy mieli prawdziwy dramat – ostrzegają naukowcy z Uniwersytetu Simona Frasera w Kanadzie, mając na myśli brytyjski wariant koronawirusa określany B.1.1.7.
Jego mutacja szaleje już na wielu kontynentach, jest on przyczyną coraz większej liczby zakażeń. Model naukowców kanadyjskich mówi o zagrożeniach i koniecznych środkach zaradczych, jakie trzeba podjąć, by nie dopuścić do rozprzestrzeniania się zarazy. Ten model pasuje do reszty świata.
B.1.1.7. jest sprawcą wyższych nawet o 80 proc,. zakażeń niż poprzednie warianty. Z kanadyjskich modeli wynika, że w marcu może przynieść lawinę zakażeń, nie tylko w Kanadzie.
Rząd Kanady szykuje się do wprowadzenia surowszych zasad podróżowania, aby zapobiec wzrostowi liczby przypadków COVID-19 powodowanym przez brytyjski wariant koronawirusa. Mówi się na przykład o możliwym zakazie podróżowania obywateli Kanady i stałych mieszkańców, którzy nie wykonują ważnych prac z punktu widzenia funkcjonowania państwa. Do takiego kroku wzywa premier Quebecu François Legault.
Idealnie byłoby, gdybyśmy zrobili to kilka miesięcy temu – mówi Jeff Kwong, epidemiolog z Dalla Lana School of Public Health na Uniwersytecie w Toronto. Jeśli teraz nie będziemy traktować tych nowych wariantów bardzo poważnie, to kiedy?
Rząd federalny już zakazał wjazdu obcokrajowcom, którzy nie są niezbędni dla gospodarki Kanady, a kierowcy ciężarówek i wszyscy wjeżdżający do Kanady muszą poddać się 14-dniowej kwarantannie. Takie ograniczenia obowiązują już od dawna w krajach takich jak Nowa Zelandia i Australia, które są liderami w ograniczaniu rozprzestrzeniania się wirusa.
Modele naukowców z Uniwersytetu Simona Frasera przewidują, że dzienna liczba przypadków może znacznie przekroczyć obecne rekordy, może dojść do 20 tysięcy zakażeń dziennie.
Dowody wskazują, że brytyjski wariant (B.1.1.7), łatwiej się rozprzestrzenia i powoduje większą liczbę ciężkich zakażeń. To on jest sprawcą wybuchu epidemii w domu opieki społecznej w Barrie w prowincji Ontario, gdzie zmarło 45 osób, a ponad 200 mieszkańców i pracowników ośrodka jest zakażonych. Podejrzewa się, że wybuch epidemii wywołał kontakt z jedną osobą, która podróżowała za granicę.
Wszystkim tym zgonom można było zapobiec – mówi dr Kwong, który jest jednym z ponad 100 kanadyjskich naukowców i lekarzy wzywających władze do wprowadzenia bardziej rygorystycznych kontroli i monitorowania podróży. Powinny być wydzielone hotele dla powracających podróżnych, by odbywali tam kwarantannę. Nie byłoby wtedy dramatu w Barrie.
Caroline Colijn, profesor i matematyk, która pracowała nad nowymi modelami, powiedziała, że jeśli brytyjski wariant rozwinie się w Kanadzie, wtedy rząd powinien przemyśleć strategię szczepień, aby osoby, które prawdopodobnie przenosiły wirusa bezobjawowo, były szczepione w pierwszej kolejności. Naukowcy zalecają też, aby tysiące kierowców ciężarówek, którzy regularnie przekraczają granicę kanadyjsko-amerykańską, otrzymały natychmiast szczepionkę.
Od 7 stycznia Ottawa wymaga od wszystkich podróżujących do Kanady okazania negatywnego wyniku testu na COVID-19, wykonanego w ciągu trzech dni od rozpoczęcia podróży. Od tego czasu Kanadyjska Agencja Służb Granicznych odnotowała 33-procentowy spadek liczby przylotów międzynarodowych.
Premier Ontario Doug Ford wezwał do zaostrzenia przepisów dotyczących podróżowania, podobnie jak burmistrzowie niektórych z najbardziej zaludnionych miast tej prowincji. Z danych służb sanitarnych wynika, że 2,26 proc. z 6850 pasażerów przebadanych na międzynarodowym lotnisku Pearson w Toronto miało pozytywny wynik na obecność COVID-19, a u czterech osób wykryto najgroźniejszy, brytyjski wariant koronawirusa.
