Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brześć Kujawski >Perypetie naszego Czytelnika ze sprzedażą wysyłkową

Joanna Lewandowska
Waldemar Słabęcki z Brześcia Kuj. jest przekonany, że nie zamawiał żadnych książek. - Mało tego, odesłałem im to, co na siłę chcieli mi wcisnąć, a mimo tego każą mi za te książki zapłacić - denerwuje się mężczyzna.

Informacja o tym, że właśnie on został wylosowany spośród wszystkich mieszkańców województwa i w związku z tym ma ogromną szansę na wygranie takiej kasy, o jakiej mu się nawet nie śniło, nie zrobiła na panu Waldemarze żadnego wrażenia. List z gratulacjami od wydawnictwa wrzucił do kosza na śmieci i zapomniał o całej sprawie. O tym, że należy do bardzo wąskiego i elitarnego grona szczęściarzy przypomniała mu paczka, którą zastał w domu po powrocie z zagranicy. - Natychmiast odesłałem przesyłkę- mówi nasz Czytelnik. - Bałem się kłopotów. Jak się okazało, słusznie. Te jednak nadeszły mimo dużej przezorności mieszkańca Brześcia. Po kilkunastu dniach otrzymał wezwanie do zapłaty za odesłane wydawnictwu książki. Zignorował je, sądząc, że to pomyłka. Jednak listy wciąż nadchodziły. ostatni, gdzie tłustym drukiem napisano "zawiadomienie o rozpoczęciu procedury przedsądowej" tak zdenerwował pana Waldemara, że przyszedł do naszej redakcji. - Jakim prawem mnie tak straszą, nie jestem nic im winny!- przekonywał twardo mężczyzna. - Niczego nie zamawiałem, nie kupowałem, więc płacić nie zamierzam!
Mieszkaniec Brześcia twierdzi, że wydawnictwo złamało ustawę o ochronie danych osobowych. Najpierw, gdy wbrew jego woli przysłało list gratulacyjny, a po raz kolejny wysyłając niechcianą przesyłkę. Poza tym jego dane trafiły do firmy windykacyjnej "Intrum justitia". Pan Waldemar im ich nie przekazywał.
Zdaniem Katarzyny Nadaj, specjalisty ds. marketingu firmy "Intrum justitia" zadłużenie do ich firmy zostało przekazane przez wydawnictwo zgodnie z obowiązującym prawem. - Nie zostały dotrzymane warunki ustawy o tak zwanych umowach na odległość, które regulowane są przepisami kodeksu cywilnego oraz przepisami ustawy o ochronie niektórych praw konsumentów - wyjaśnia K. Nadaj. - Zamawiający miał dziesięć dni na odesłanie przesyłki, taki zapis jest w ustawie, nie brane są pod uwagę powody dla których tego nie dokonał.
Krystyna Watkowska, miejski rzecznik konsumentów wyjaśnia, że jeśli rzeczywiście pan Waldemar niczego nie podpisał, wydawnictwo nie ma prawa żądać od niego pieniędzy. - Jeśli jakaś firma przesyła nam towar, którego nie zamawialiśmy, robi to na własne ryzyko- tłumaczy rzecznik. Jednak dodaje, że wielu mieszkańców umowę podpisuje nawet nieświadomie. Takie firmy do perfekcji opanowały sztukę kamuflażu zapisów mówiących o tym, że przyślą jakiś towar. O tym, że nieświadomie wyraziliśmy zgodę na operowanie naszymi danymi osobowymi, często dowiadujemy się w takich okolicznościach, jak pan Waldemar. I tylko dokładne czytanie może nas uchronić przed kłopotami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska