To o ponad połowę więcej niż szacują władze Torunia. To spory problem, bo ewentualne dofinansowanie z europejskiego programu, o które bezskutecznie walczymy, gwarantuje tylko nieco ponad 300 milionów złotych. Skąd wziąć resztę?
Tomasz Lenz z Platformy Obywatelskiej podpowiada: najlepszym wyjściem z tej sytuacji jest zmiana lokalizacji: - To samorząd i prezydent są zobligowani do wskazania miejsca budowy przeprawy. Jeśli okaże się, że powstanie mostu w danym miejscu jest zbyt drogie, będą musieli zaproponować inną lokalizację.
Michał Zaleski absolutnie nie chce jednak słyszeć o żadnych zmianach lokalizacyjnych: - Szukanie nowej lokalizacji spowoduje tylko wzrost kosztów. Będzie to rozpoczynanie drogi do budowy od nowa.
Koszt budowy mostu rośnie z roku na rok. Gdy wiślana przeprawa trafiła na rezerwową listę europejskiego programu mówiło się o prawie pół miliardzie złotych. Potem, cena ta wzrosła o ponad 100 milionów. A teraz eksperci twierdzą: na inwestycję trzeba wyłożyć nawet miliard złotych. Istna studnia bez dna.