https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bursztyn nie ma przed nim tajemnic – rozmowa z mistrzem bursztynnictwa Erykiem Popkiewiczem

Małgorzata Chojnicka
Eryk Popkiewicz,mistrz bursztynnictwa i archeolog, specjalizują się w rekonstrukcji warsztatu średniowiecznego bursztynnika.
Eryk Popkiewicz,mistrz bursztynnictwa i archeolog, specjalizują się w rekonstrukcji warsztatu średniowiecznego bursztynnika. Małgorzata Chojnicka
Z Erykiem Popkiewiczem, mistrzem bursztynnictwa i archeologiem, specjalizującym się w rekonstrukcji warsztatu średniowiecznego bursztynnika, autorem książki pt. „Pozyskiwanie bursztynu na Mierzei Wiślanej w świetle źródeł etnograficznych i historycznych” rozmawia Małgorzata Chojnicka.

Jak rozpoczęła się Pana przygoda z bursztynem?
Jestem bursztynnikiem już w trzecim pokoleniu. Obróbką bursztynu zajmował się mój dziadek Leon, który robił to bardziej hobbystycznie, a następnie w tym fachu specjalizował się mój tata Harald artysta plastyk, mistrz złotnictwa i bursztynnictwa. Mieszkaliśmy w Mikoszewie na Mierzei Wiślanej i w zasadzie całe moje dzieciństwo było związane z bursztynem. Przychodzili do nas poławiacze bursztynu do domu, by sprzedać złowione bryłki jantaru. Tym zajęciem parali się głównie rybacy, bo przede wszystkim dysponowali odpowiednim ubiorem, czasem i sprzętem. Pamiętam, że zanim ich można było zobaczyć pod drzwiami domu, najpierw wyczuwałem mocną woń tytoniu. Ojciec wykonywał biżuterię z bursztynu w krótkich seriach, aby opracowane przez niego wzory nie trafiły do masowej produkcji. Zależało mu na tym, żeby ozdoby były oryginalne. Był czas, że wykonywał swoją biżuterię dla Cepelii, Art-Regionu czy Remexu. Tu jako ciekawostkę mogę przytoczyć fakt, że za biżuterię, która trafiała na rynek zagraniczny otrzymywał wynagrodzenie w dolarach. Jednak mógł je wypłacić z banku jedynie w złotówkach po oficjalnym państwowym kursie. W tamtych czasach było to straszliwie niekorzystne.

Pan jednak poszedł bardziej w kierunku rekonstrukcji dawnych metod obróbki bursztynu…
Talent artystyczny odziedziczył mój brat Olaf. U mnie wybór nie był taki oczywisty, bo nawet myślałem, by studiować rzeźbę na sztukach pięknych. Jednak doszedłem do wniosku, że najbardziej zgodna z moimi zainteresowaniami będzie archeologia ze specjalnością etnoarcheologia. Szlaki bursztynowe, biegnące przez Polskę i mnóstwo zabytków archeologicznych z bursztynu sprawiło, że poszedłem w tym kierunku. To zdecydowanie coś więcej niż archeologia, ponieważ jest w tym zawarta sztuka, obróbka bursztynu, bo daje możliwości odtwarzania dawnych metod oraz wykonywania rekonstrukcji ciekawych ozdób. Szukania podobieństw ozdób czy narzędzi w różnych kulturach i epokach. Ukończyłem archeologię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Moja praca magisterska nosi tytuł „Bursztyniarstwo we wczesnośredniowiecznej osadzie w Janowie Pomorskim”. Czas pokazał, że był to słuszny wybór. Wykonuję kopie dla muzeów w Europie, jestem konsultantem wystaw i piszę artykuły do specjalistycznych czasopism. Tworzę też współczesną biżuterię i rzeźby, gdzie bursztyn łącze ze srebrem. Nakręciłem kilka filmów o obróbce bursztynu w epoce kamienia, brązu, w okresie wpływów rzymskich czy we wczesnym średniowieczu dla muzeów i instytutów. Mogę powiedzieć, że bursztyn jest moją pasją i pracą.

Jak wygląda poławianie bursztynu?
Bursztyn poławia się w czasie silnych sztormów w momentach, gdy morze się lekko uspakaja, jesienią i zimą. W ubiegłych latach takich nie było. Ostatni dobry sztorm był chyba w 2012 roku. To ekstremalne zajęcie. Poławiacze często stoją w wodzie nawet po pas, jeden obok drugiego i przy pomocy kaszorków wyławiają bursztyny z pomiędzy gniłkich patyków. Woda jest lodowata, a ręce z zimna grabieją. Nawet można go było poławiać stojąc na krze. Wtedy używa się kaszorków na bardzo długich, nawet pięciometrowych, trzonkach.

Czy obróbka bursztynu jest bardzo trudna?
Odpowiem w ten sposób, że najpierw wydaje się trudna. W miarę zdobywania doświadczenia z materiałem i technikami obróbki, zaczyna się wydawać z kolei bardzo łatwa. W końcu przychodzi moment, że zaczyna się rozumieć, że pewne sposoby obróbki są wyjątkowo trudne do odtworzenia i potrzebują dużo cierpliwości i znajomości surowca. Podziwiam metody wypracowane przez Etrusków około IV wieku przed naszą erą. Są najdoskonalsze. Wykonywane przez nich ozdoby są wyjątkowo delikatne, mają geometryczne kształty i cieniuteńkie ścianki. Cechuje je duża fantazja form, nie tylko geometrycznych. W okresie wpływów rzymskich i w średniowieczu doszło do dalszej ewolucji metod obróbki. Natomiast z epoki kamienia podziwiam otwory z cienkimi ściankami, wykonywane za pomocą wiertników z krzemienia oraz sposób cięcia za pomocą nici. Ta ostatnia metoda niemal zapomniana, bardzo mi usprawnia czasem pracę we współczesnym warsztacie.

Z jakiej rekonstrukcji jest Pan najbardziej dumny?
Pracę nad rekonstrukcją zawsze zaczynam od przygotowania narzędzi, przy użyciu których został wykonany oryginał. Jestem bardzo dumny z wykonanej rekonstrukcji naszyjnika tzw. pektoralnego z bursztynu, pochodzącego z czasów kultury mykeńskiej - obecnie na wystawie w Polskim Instytucie Archeologii w Atenach. Oryginał został znaleziony na terenach dzisiejszej Grecji. Przypomina egipskie naszyjniki faraonów. Specjalnie dla jego wykonania stworzyłem komplet narzędzi z brązu, ale największą frajdę sprawiło mi odtworzenie specjalnego wiertła do wiercenia skośnych otworów. To wiertło przydało mi się przy tworzeniu kolejnych rekonstrukcji np. naszyjnika z koralami wydrążonymi w środku otworami, przypominające nasze wydmuszki, a pochodzącego z Novego Mesta w Słowenii z epoki brązu. Obecnie wystawiany w Muzeum Dolenjskim.

Czy prowadzone przez Pana warsztaty i pokazy, w których przenosi Pan uczestników do warsztatu średniowiecznego bursztynnika cieszą się dużym zainteresowaniem?
Najbardziej zainteresowane są dzieci, które próbują chociażby samodzielnie przewiercić dziurkę w bursztynie. Nie jest to łatwe, bo bursztyn jest bardzo kruchy. One chcą wszystkiego dotknąć i zobaczyć bursztyny z inkluzjami, często przez nie nazywane robaczywymi bursztynami. Nic dziwnego, bo w ten sposób poznają otaczający świat. Panie najbardziej interesują gotowe ozdoby, które cieszą oko. Z kolei duże wrażenie i to na wszystkich, dorosłych i dzieciach, robią happeningi ogniowe pyłu bursztynowego. Są wyjątkowo widowiskowe.

Gdzie bursztyn ceniono najbardziej?
Zdecydowanie w Bizancjum, gdzie był dużo wart. Wykonywano z niego nie tylko ozdoby, ale także przedmioty użytkowe, na przykład kielichy. Dla Słowian był kamieniem ochronnym. Miał chronić przed urokiem i złymi mocami. Nawet wplatano go w końskie grzywy. Jeśli chodzi o współczesny handel bursztynem, to dziś najbardziej chłonny jest rynek chiński.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kultura i rozrywka

Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska