Gwiazda miała planowany kolejny mecz w pierwszej lidze. Dla bydgoskiego beniaminka było to spotkanie na przełamanie, po którym wszyscy liczyli na pierwsze zwycięstwo. W meczu z gdańskim AZS AWFiS wystąpić miał Wiktor Franc. Tenisista przed sezonem zasilił bydgoską ekipę. W profesjonalnym tenisie stołowym jest postacią doskonale znaną. Wraz z Arturem Białkiem, swoim klubowym partnerem i świetnym kolegą, zdobyli wicemistrzostwo Polski.
Przeczytaj także:Kolejne pobicie w Bydgoszczy! Robert leży nieprzytomny w szpitalu
Dochodziła godzina 13. Franc z Białkiem wracali z wczesnego obiadu. Z wynajmowanego mieszkania mieli tylko zabrać torby ze sprzętem i udać się do hali Gwiazdy przy ul. Bronikowskiego w Bydgoszczy.
Na ul. Mazowieckiej, niedaleko firmy Zbigniewa Leszczyńskiego, klubowego kolegi i zarazem jednego ze sponsorów, przechodzili na pasach, gdy omal nie potrąciła ich pędząca z niedozwoloną prędkością biała mazda. Dwójce tenisistów stołowych udało się odskoczyć. Surowym wzrokiem skarcili kierowcę. Ten zatrzymał samochód i skierował się w ich kierunku.
- Podszedł do nas i stwierdził, że zaraz wytłumaczy nam, jak przechodzi się na przejściu - relacjonuje dramatyczne chwile Wiktor Franz. - Artur zdążył salwować się ucieczką, a napastnik z otwartym nożem dopadł mnie i wbił mi go w plecy.
Franz padł na chodnik. Nie stracił jednak przytomności. Zobaczył, że bandyta wsiada do samochodu i z piskiem opon odjeżdża. Daleko jednak nie ujechał. Na skrzyżowaniu ulic Mazowieckiej z Sienkiewicza staranował inne auto. Pogotowie i policja zjawiły się niemal natychmiast. Poszkodowanego opatrzono na miejscu i niezwłocznie przewieziono do szpitala. Bandytę ujęto.
Więcej na ten temat w czwartek 4 października w papierowym wydaniu Gazety Pomorskiej.