- Bydgoszcz bez hali targowej będzie jak książka z wyrwanymi kartkami - mówią sprzedawcy.
Hala "staruszka" na Podwalu w tym roku skończy 110 lat. I oby doczekała kolejnych.
Na rogu ulic Magdzińskiego i Podwale stoi sobie hala targowa. W tym roku stukną jej 110. urodziny. Pamięta kawał historii, a jeszcze zanim powstała, w tym miejscu też historia się działa. Do XVIII wieku znajdowała się tutaj fosa zamkowa, oddzielająca miasto od zamku. Do starorzecza ciągle wrzucano śmieci. Fosa stopniowo ulegała zamuleniu i osuszeniu. Aż śladu po niej nie było. W 1787 roku zbudowano w tym miejscu pierwszy niekatolicki kościół w Bydgoszczy.
Zamek
Musiał minąć ponad wiek i władze wpadły na pomysł, że trzeba uporządkować teren okalający kościół aż do rejonu dawnego wzgórza zamkowego. W ramach tych robót, w miejscu rozebranego kościoła ewangelickiego, zaczęła się budowa hali targowej. W 1904 roku była gotowa. Ma 1950 metrów kwadratowych. Budynek liczy od poziomu parteru do dachu siedem metrów wysokości. Jest murowany z cegły, z przeszklonym dachem, wzmocnionym stalą i z jednowarstwowymi oknami.
No i z charakterystycznymi wieżyczkami. Hala była głównym punktem handlowym w mieście, gdzie swoje wyroby oferowali rybacy, rzeźnicy i mleczarze. Głównie ci z Bydgoszczy i okolic. Potem dołączyli sprzedawcy pieczywa, artykułów spożywczych, słodyczy, chemii gospodarczej, odzieży. Tłumnie tu było przez sześć albo i siedem dni w tygodniu. Od świtu do zmierzchu.
Rozporządzenie
Miejsca na hali było wciąż mało - tylu zjeżdżało kupców i kupujących. Nie wystarczyło go na stoiskach na parterze i w podziemiu, to hala rozrosła się na teren w stronę kościoła. Powstały stragany. - W 1976 roku przejęliśmy halę targową - mówi Stanisław Michałowski, wiceprezes BSS. - To na skutek tzw. reorganizacji handlu w kraju.
Bydgoska Spółdzielnia Spożywców nie za bardzo starała się, by halą móc kierować. Miała swoje sklepy i to jej wystarczyło. Rada Ministrów wydała jednak rozporządzenie, w ramach którego "takie" budynki w miastach trafiały pod zarząd "takich" spółdzielni.
Towar na hali targowej jeszcze czeka na klientów, ale ci jakoś nie chcą się skusić...
(Fot. Andrzej Muszyński)
Boksy
- W zadaszonej hali znajdują się 52 boksy handlowe, a na zewnątrz jest jeszcze ponad 50 stoisk - kontynuuje Stanisław Michałowski.
Jeszcze kilkanaście lat temu tylu było chętnych na prowadzenie kramu w hali czy tuż przed halą, że BSS musiała rozpisywać przetargi, w których wyłaniała kupców. Czasem o jedno stanowisko handlowe ubiegało się sześciu zainteresowanych. A teraz?
A teraz hala pustkami świeci. Wchodzisz od strony ul. Magdzińskiego i widzisz trzy otwarte stoiska. Prowadząca czwarte właśnie wykłada towar. Niby dziesięć boksów jest wynajętych, ale tylko wspomniane cztery czekają na klientów. A tych, jak na lekarstwo. Jestem tam przez 15 minut i ani na jednego kupującego się nie natknęłam.
Zakupy
Towar jest. Na przykład spodnie dżinsowe za 39 złotych, letnie bluzki po dwie dyszki, staniki - za 15. Męskie bluzy dresowe znajdą nabywcę, jeśli ten da 50 złotych.
Na zewnątrz podobne pustki: siedem stoisk z wieńcami, jedno z porcelaną i dwa z ubraniami. I tyle. Sprzedawcy, dla zabicia nudy, rozmawiają, rozwiązują krzyżówki, piszą esemesy. I wyglądają klientów. Może lepszy byłby ruch, gdyby ceny były niższe? A może, gdyby hala była wyremontowana, tak generalnie? Budynek nigdy nie doczekał się generalnego remontu. Powód wiadomy: brak funduszy na ten cel.
- W 1983 roku został jedynie przeprowadzony generalny remont dachu, bo się zawalił - wspomina jeden z kupców, który handlował na hali w latach 80-tych. A może byłoby inaczej, gdyby hala zmieniła właściciela? - Ona jest wystawiona na sprzedaż - informuje wiceprezes BSS. - W zeszłym roku zaproponowaliśmy miastu, że mogłoby ją kupić. Nieoficjalnie wiemy, że cena wyjściowa wynosiła ponad 9 milionów złotych. Spółdzielnia spożywców w odpowiedzi dostała pismo: ratusz nie jest zainteresowany obiektem.
BSS nadal szuka chętnego. I chętni czasem się zgłaszają. Przyjadą, popatrzą. Dowiedzą się, że hala jest wpisana w rejestr zabytków. I odjeżdżają. Bez echa.
Inwestycje
Sprzedawcy mówią, że inwestycji hala potrzebuje, jak tlenu. Dodają, że inne inwestycje ich interes też wykończyły. - Trwające miesiącami, a nawet latami, remonty pobliskich ulic, choćby Długiej, skutecznie zniechęciły naszych klientów - twierdzą sprzedawcy. - Przegraliśmy nie tylko z drogowcami. Z galeriami handlowymi przecież tak samo. No bo jak ktoś ma kupić w eleganckim butiku markowy ciuch z przeceny za tyle samo, ile kosztuje niemarkowy ciuch ze straganu na hali, to zazwyczaj wybierze pierwszą możliwość. Zima Idzie zima, a na hali ogrzewania nie ma. Rymowanka, ale wcale nie śmieszna. Przynajmniej nie dla kupców pracujących na hali. - 110-letnia "staruszka"-hala może tej zimy nie przetrwać - mówią cicho sprzedawcy.
W nowej hali, 100 lat temu, znajdowały się pomieszczenia administracyjne (mieszkanie dla inspektora hali, gabinet weterynarza, a nawet komisariat policji). W środku stworzono także 96 stoisk handlowych.
a Najwięcej było stoisk z mięsem i wędlinami. Stoiska prowadzone przez rzeźników zaprojektowano na wzór hali berlińskiej: w dwóch rodzajach, czyli jako zamknięte - z kamiennymi ladami, oraz otwarte. Każde stoisko mięsne i rybne miało osobny numer oraz swoją nazwę. a Hala była czynna przez cały tydzień. Otwarcie i zamknięcie hali obwieszczał dźwięk dzwonu. Klienci zjeżdżali głównie z dawnego województwa bydgoskiego. a W 2009 roku odnowiono elewację budynku. Na tym większe inwestycje w legendarnej hali targowej prowadzone przez BSS praktycznie się zakończyły. O kolejnych na razie nie ma mowy.
