Bydgoszcz. Ruina w mieście
Tak mówią mieszkańcy budynków sąsiadujących z tym przy Zygmunta Augusta 28 w Śródmieściu.
Jeszcze ponad rok temu w kamienicy mieszkało kilka rodzin. - Administrator odciął lokatorom gaz i wodę, to się wyprowadzili - opowiada pan Henryk, sąsiad. - Wystarczyło parę dni, żeby złomiarze powybijali szyby w oknach, pourywali krany i pokradli zlewy, wanny, a nawet podłogi.
Szybko schronienie znaleźli tu bezdomni. - To ci, którzy przedtem mieszkali w noclegowni przy Zygmunta Augusta 2A. Kiedy zlikwidowano placówkę, bezdomni nie poszli do schroniska do Fordonu, bo im za daleko. Przeprowadzili się tutaj.
Taka ich praca
Byliśmy tam wczoraj o godz. 7.15, ale na miejscu nie zastaliśmy bezdomnych. - Poszli w teren, na dworzec. Tam żebrzą, to ich "praca" - dodaje sąsiad. - "Kolekcjonerstwo" to ich zajęcie.
W ruinach jest właściwie wszystko: potłuczone butelki, paczki po papierosach, pety, części do telewizorów i elementy pralki, krzesła, pokruszony chleb. Stare, podarte, nasiąknięte wodą kołdry i poduszki (pod nimi śpią bezdomni). Są też szczury. No i całonocne libacje alkoholowe.
Policja i straż miejska, owszem, przyjeżdżają. - Popatrzą, upomną koczujące tu osoby i odjeżdżają. Jeśli nawet biorą je do izby wytrzeźwień, dzicy lokatorzy wracają nazajutrz - mówią sąsiedzi.
- Budynek grozi zawaleniem - mówi pan Marian, drugi sąsiad. - Miasto nie robi nic, żeby go zabezpieczyć. Niech przyjedzie brygada i wyrówna go z ziemią!
Urzędnicy tłumaczą, że niewiele mogą. - Budynek przy Zygmunta Augusta 28 nie należy do miasta - wyjaśnia Marek Jaworski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Właściciele zmarli dawno temu, a ich dzieci i wnuki nie uregulowali spraw spadkowych. Nie ma więc spadkobierców, ani właścicieli.
Nie ma na co czekać
Miasto jednak zamierza interweniować. - Wystąpiliśmy do sądu o wydanie postanowienia ustalenia kuratora tej nieruchomości - dodaje Jaworski. - Czekamy na decyzję sądu.
Mieszkańcy okolicznych kamienic twierdzą, że czekać nie można. - Już raz doszło do tragedii. Znaleziono zwłoki bezdomnego. Chyba zmarł we śnie - opowiada pan Henryk. - Do następnej może dojść, jeśli w ruderze będą osoby, a mury runą.
Robotnicy budowlani, na polecenie miasta, już raz zamurowali okna i wejścia. Bezdomni jednak wybili cegły i znowu wchodzą do środka.
- Jeszcze raz zabezpieczymy budynek - zapowiada Jaworski.