- Nie mogłam wysiąść, ponieważ ci mężczyźni wsiadali akurat do tramwaju - relacjonuje pani Agnieszka (imię zmienione na prośbę Czytelniczki). - Nie miałam biletu. Wracałam akurat z urzędu pracy i byłam pewna, że nie muszę mieć w takiej sytuacji biletu. Jestem osobą bezrobotną.
Pani Agnieszka nie okazała kontrolerowi dowodu tożsamości: - Ten człowiek był agresywny i opryskliwy - wyjaśnia. - Pokazałam mu zaświadczenie, że przed chwilą byłam w urzędzie pracy i jestem osobą bezrobotną.
Świadek zdarzenia, pani Laura, potwierdza, że doszło do szarpaniny: - Kontroler zachowywał się bardzo agresywnie. Wiele razy szarpał tę kobietę. Byłam oburzona. Zaproponowałam, aby spisała jego dane z legitymacji, ale natychmiast ją schował. Drugi kontroler zrobił to samo. Jedynie trzeci nie schował legitymacji i to właśnie jego numer udało nam się spisać - opowiada świadek.
Agnieszka Marach, dyrektor bydgoskiego oddziału Renomy, zapewnia: - Zdecydowanie zaprzeczam, aby doszło do szarpaniny. Panowie zablokowali gapowiczce drogę ucieczki z pojazdu przez zastawienie wyjścia.
- To niedorzeczność - mówi pani Laura. - Przecież ta kobieta chciała wysiąść z tramwaju. Kontrolerzy dopiero wsiadali. Nie mogło być mowy o jakiejkolwiek ucieczce.
Jeden z kontrolerów wyrwał pani Agnieszce zaświadczenie z urzędu pracy. Zrobił to na tyle gwałtownie, że dokument podarł się. Zapytaliśmy dyrektor Renomy, czy kontroler ma prawo do tego typu zachowań: - Aby wyegzekwować dokument, nie stosuje się środków przymusu lub jakiejkolwiek perswazji - usłyszeliśmy. - W przypadku odmowy wylegitymowania, należy wezwać policję albo straż miejską.
Z relacji naszej Czytelniczki wynika, że kontrolerzy nie znają swoich obowiązków. Na pytanie, czy poniosą konsekwencje takiego zachowania, usłyszeliśmy od dyrektor Renomy, że do szarpaniny nie doszło. Podejrzewamy więc, że kary nie będzie.